Niestety, na razie rosną same podgrzybki i rzadko kiedy kurki. Zawsze proszę męża, aby koniecznie sfotografował mi muchomorka, bo pałam sympatią do tych trujących grzybów, które nie udają żadnych innych, są po prostu sobą i żaden niedoświadczony grzybiarz ich nie zerwie.
Akurat ten okaz jest mało urodziwy, bo dopiero wykluwa się z mchu, ale jeśli nikt go nie zniszczy, to za kilka dni będzie ozdobą lasu.
W sobotę mąż wyprawił się w pobliże działki i po trzech godzinach wrócił z takim koszykiem. Dodam, że mąż po powrocie z lasu prawie natychmiast czyści grzyby i na dodatek je liczy. Tych było 257 podgrzybków i dwa borowiki. Na wysyp borowików trzeba jeszcze poczekać.
Wszystkie już są w occie.
Półtora tygodnia temu odwiedziliśmy moją jedyną przyjaciółkę, która mieszka w odległości 40 kilometrów od mojej miejscowości. Nie znam takiego drugiego człowieka, który by tak bardzo jak moja Jagusia (Jadzia) kochał zwierzęta. W jej posiadłości znajdą miejsce wszystkie chore i porzucone przybłędy. Poniżej jest kocica zwana Mamunią i choć wygląda bardzo młodo, to już wychowała kilka miotów kociątek.
Na tym drugim zdjęciu Mamunia przygląda się kundelkowi Łatkowi, który jest zakochany w Jagusi i nie odstępuje jej na krok. Gdy Jagusia siada, psinka kładzie się naprzeciw niej i nie spuszcza oczu ze swej pani. Szkoda, że na zdjęciu nie widać sympatycznego pyszczka.
Na wiosnę kupiliśmy w markecie bardzo tanie begonie i niecierpki. Posadziliśmy je w donicach, ale przyszedł przymrozek i zwarzył nam akurat te kwiaty. Nie daliśmy za wygraną, nie wyrzucaliśmy kwiatów i proszę- odbiły się od dna. (Dodam, że są dwa czasowniki: ważyć i warzyć, więc napisałam poprawnie, choć mój słownik internetowy wskazuje na błąd ortograficzny).
I na zakończenie zdjęcie jedynego słonecznika na naszej działce, który przypomina o jesieni.
ŻYCZĘ WSZYSTKIM CIEPŁYCH I SŁONECZNYCH DNI, A JESIEŃ NIECH NA RAZIE O NAS ZAPOMNI!