wtorek, 24 września 2013

A może tak na grzyby?

   Gdy w niedzielę jechaliśmy do rodzinnej wsi, wszystkie pobocza były zastawione samochodami amatorów grzybów. Mój mąż już nie może się doczekać, aby wybrać się do lasu, nawet kiedyś podjechał rowerem, ale zbiory były marne: około dziesięciu kurek i pięć podgrzybków, w tym trzy robaczywe. Teraz jest już cieplej, więc może nastąpił wysyp grzybów. Na razie mogę tylko pokazać dwie nędzne kurki i niemniej nędzny wrzos.



Chciałabym, aby ten mizerny wrzos zwiastował niewielkie opady śniegu.

   A na działce nic nowego, bo owoce w tym roku nie obrodziły, dalej kwitną te same kwiaty. Cieszę się, że posialiśmy cynie, bo dzięki nim dalej jest kolorowo.

Kiedyś w powiedzeniu była pracowita pszczółka, a teraz wypada zmienić ją na pracowitego trzmiela.

Zadziwia mnie, że jeszcze kwitnie tygrysówka, bo myślałam, że nadmiar zimna i deszczu skutecznie zahamuje jej kwitnienie.

Nie wierzę, że uda nam się przechować cebulki tych kwiatów przez zimę, ale na pewno znowu je kupimy na wiosnę.


   Zimowity dalej kwitną i przypominają o tym, że po jesieni nastąpi zima, za którą nie tęsknię, bo jeszcze nie zapomniałam tej minionej.

   Na koniec Szaraczek, który na działkach spędzi zimę.

środa, 11 września 2013

Kocia sesja zdjęciowa;)

   W poprzednim blogu często umieszczałam zdjęcia naszych działkowych kotów, na tym jeszcze nie. Nadrabiam zaległości, bo Czarnuszek ślicznie pozował, szczególnie wtedy, gdy się najadł. Najpierw siedział na nagrzanym kamieniu, a potem wyszedł na ścieżkę.





   Dzisiaj na tarasie mąż znalazł martwą ryjówkę, widocznie Czarnuszek w ten sposób dziękował za pożywienie. I kto mówi, że koty nie są mądrymi zwierzakami?
   Myślałam, że na naszej działce nie mamy w tym roku astrów. Okazało się, że jednak są, na razie tylko białe. Nie wiem, czy to powód do radości, bo astry zawsze kojarzą mi się z jesienią.



   Cały czas kwitną cynie o różnorodnych płatkach, ostatnio zadziwiły mnie te z białym podbiciem pod spodem płatków.



   Wielką radość sprawił mi kwiat milinu, który jako jedyny rozwinął się na kratce altanki. Już sobie wyobrażam, jak w przyszłym roku  będzie pięknie wyglądała altanka, gdy oplotą ją te urocze kwiaty.


   Jednak też smutno mi, bo rozkwitł pierwszy kwiat zimowitu, który, jak sama nazwa wskazuje, "wita zimę".



czwartek, 5 września 2013

Jarzębino czerwona, czy zwiastujesz jesień?

   Niby w kalendarzu jest jeszcze lato, ale jesień już stoi na progu i wszelkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że niedługo go przekroczy. Takim progiem jest dla mnie jarzębina rosnąca na moim osiedlu, którą sfotografowałam w drodze powrotnej od fryzjerki.


Pamiętam, że jako dziecko zrywałam ją, aby zrobić korale, które jednak szybko traciły swój żywot. Może gdybym wiedziała, jak się robi jarzębiak, to zrobiłabym go. Na pewno dłużej by przetrwał niż korale, bo jestem kompletną abstynentką.
   W moim domu nie będzie jarzębiaku, ale pojawi się aroniówka w postaci nalewki i wina, bo nasza aronia już dojrzała i czeka, aby ją mąż spożytkował.

   Warzywniak już sprzątnięty i zamiast ziemniaków, sałaty, fasolki i rzodkiewki pojawił się poplon, który nawet zaczął już kiełkować. Poza tym na naszych działkach nic nowego się nie dzieje. Owszem, w sobotę były dożynki, ale nigdy na nie nie chodzimy, więc nasze porcje alkoholu i pieczonego kurczaka wypili i zjedli nasi sąsiedzi.

   Kiedyś wspominałam o zielonej róży pani Janki, ale gdy chciałam ją sfotografować przez płot, okazało się, że sąsiedzi ją poobcinali i nawet nie wiem, z jakiego powodu, bo nie było ich na działce. W to miejsce umieszczę zdjęcia bukietu zielonkawych róż, jakie dostał mój mąż na imieniny. Podobają mi się, bo są dość okazałe, jednak mają ten mankament, że nie pachną.