niedziela, 23 grudnia 2018

Długo nie pisałam

   Właściwie gdy jest późna jesień i zaczyna się zima, na działkowym blogu nie ma o czym pisać. Wszystko jest szare i smutne. Można jedynie pokazywać koty, które nigdy nas nie zawodzą.


Najsmutniejsze jest to, że zaginął nasz Czarnuszek; mam nadzieję, że  ktoś go zabrał do domu i jest mu tam dobrze. Ten słodki kociak już się oswoił i nawet pozwalał się mężowi pogłaskać.


Zawsze pierwszy biegł do miski z jedzeniem.


Patrzył z ufnością na męża. 


Może lepiej, gdyby dalej był nieufny i dziki.

   Tak, jak obiecałam, mąż z synem zrobili płot odgradzający nas od sąsiadów. Na szczęście nie zgodzili się z moją sugestią, aby na dole położyć drut kolczasty. Od tej pory dziki już nie weszły na naszą działkę i nareszcie mamy spokój. 


Nasz płot jest zielony i wykonany bardzo solidnie. Po prawej stronie jest nasza działka, po lewej- sąsiadów.


Ma solidną podmurówkę i mocne słupki, żaden, nawet największy dzik nie powinien go sforsować.


Na tym zdjęciu nasza działka jest po lewej stronie, a czarny kotuś, który jeszcze wtedy nie zaginął, towarzyszy mężowi w robocie. 


    Tradycyjnie, jak co roku, działka została przygotowana do zimy. Warzywnik jest przekopany i  już wzeszła na nim ozimina, która wiosną zostanie zakopana. 

   Mąż co najmniej dwa- trzy razy w tygodniu  wozi kotom karmę, bo jak nie paść tych biednych głodomorów, które natychmiast zbiegają się  na taras. Są tak głodne, że nawet nie pozwalają odgarnąć zeschłych liści.



Ten rudasek zastąpił Czarnuszka i z uwielbieniem wpatruje się w męża.

Jego matka zawsze odprowadza mojego męża do samochodu i nawet miauczy na pożegnanie.


   Ciekawa jestem, o czym będą rozmawiać te kotki w noc wigilijną.