W tym roku nie mieliśmy powodu, aby cieszyć się pogodą. Nasza działka bez przerwy była zalana wodą, która z oczka potrafiła wylewać się na trawnik. Cebulki kwiatów zgniły, drzewa i krzewy zmarzły. Nie pamiętam tak brzydkiego roku dla działkowiczów!
Naszą działkę wciąż odwiedzają koty, a jeden z nich po najedzeniu się towarzyszy mojemu mężowi przy pracach porządkowych, bo trzeba działkę przygotować do zimy.
Tu z ciekawością przygląda się, jak mąż przebiera się w altanie do pracy.
Gdy mąż wycinał gałązki maliny polana, ten sam kot najpierw patrzył, co pan robi, a potem zaczął się turlać, nie wiem, z jakiego powodu.
Tu,już najedzone koty chyba czekają na deser😶.
Gdy nie padało, mąż wybierał się na grzyby i w większości przypadków wracał z pełnym koszem.
Wiadomo, każdy grzybiarz najbardziej cieszy się z borowików.
Te zostały ususzone, inne też i już sprezentowane rodzinie, która albo nie ma czasu wybrać się do lasu, albo nie nie potrafi szukać grzybów. Mąż znajdzie każdy, nawet najbardziej ukryty, grzybek.
Wszystkie powyższe grzyby to borowiki.
Choć te nie są borowikami, to jednak miło znaleźć taką rodzinkę.
Tego grzyba nikt nie włoży do koszyka. Najlepiej go sfotografować.
Nie wiem, czy jeszcze będzie okazja pokazać jakieś kwiatki na działce, chyba że znajdziemy je u sąsiadów.
U mnie dzisiaj mgła zasnuwa miasto i jest bardzo niesympatycznie, aż nie chce się wyjść z domu.