sobota, 22 sierpnia 2015

Zakochani w różach

   Obok róż nie można przejść obojętnie, każdy kto dostanie choć jedną różę, natychmiast zaczyna ją wąchać. Jeśli jest to róża z kwiaciarni, można się rozczarować, bo taka nie pachnie, wręcz przeciwnie- śmierdzi zielskiem. Tylko róże z własnej hodowli wydają niesamowicie upojny zapach.
   Nasi znajomi z działki od lat obsadzają swą ziemię różami różnych odmian. Oto zdjęcia róż zrobione wczoraj na działce państwa Janki i Mirka.





To były zdjęcia pojedynczych róż, a teraz całych krzaków:





   Jak można zobaczyć, na liściach są ślady po opryskach, bo aby na działkach uzyskać takie piękne okazy, trzeba je co jakiś czas spryskiwać środkami przeciwko różnorodnym chorobom.
   To jeszcze nie wszystkie róże u znajomych, ale reszta w innym poście. Na zakończenie coś zupełnie odmiennego, bo znajomi lubią eksperymentować.


   Na pewno nie są to śliwki ani winogrona, tylko czarne pomidory, które warto sadzić, bo są wyjątkowo zdrowe.

czwartek, 20 sierpnia 2015

Na szczęście skończyły się upały

   Wielbiciele temperatury powyżej 30 stopni mogą czuć się rozczarowani, że już sobie poszła, ja się z tego cieszę, bo nareszcie można pooddychać rześkim powietrzem i nie zalewać się potem po wejściu ze słońca do klimatyzowanego pomieszczenia. Myślę, że odetchnęły też wszystkie rośliny, bo nie pali je afrykańskie słońce.
   Nareszcie można było skosić wszystkie trawniki, na których mimo suszy obficie wyrosła trawa, co można zobaczyć na zdjęciach ze słonecznikiem.



   Nasze słoneczniki często odwiedzają trzmiele, ten jeden spokojnie okrążał sobie słonecznikową tarczę i nie zwracał uwagi na to, że ktoś go fotografuje.



   W dalszym ciągu rozwijają się astry chryzantemowe. Na pewno zbiorę z nich nasiona i w przyszłym roku też wysieję, bo warto.


   Gdy się wiosną kupuje nasiona czy cebulki kwiatów, nigdy nie wiadomo, czy kolor będzie odpowiadał temu, jaki jest na opakowaniu. Niejednokrotnie o tym się przekonałam.  Oprócz różowych astrów zaczynają kwitnąć też białe i myślę, że będą niemniej piękne niż te powyżej, chyba że w ostatniej chwili zmienią kolor.


   Na zdjęciu, gdzie na pierwszym planie są żeniszki, widać, że łączki są już skoszone i wyglądają tak, jak powinny wyglądać. Gdyby to były łączki z kwiatami polnymi, na pewno byśmy je zostawili w spokoju.


   I na koniec umieszczę zdjęcie lobelii w gruncie, która kwitła o wiele dłużej niż w donicy.



 Życzę wszystkim pięknej, mało upalnej pogody, bez burz i silnego wiatru.

poniedziałek, 10 sierpnia 2015

Lilie, astry i kot

   Upał nie do zniesienia, jednak chociaż raz nie będę narzekać na naszą mokrą działkę, bo dzięki nadmiarowi wody w glebie, nie musimy jej podlewać. Ja prawie nie ruszam się z domu, tylko siedzę w pokoju z zasłoniętymi roletami i włączonym wentylatorem. Wprawdzie w sobotni wieczór mieliśmy burzę, ale deszczu spadło tyle, co kot napłakał.
   A teraz to, co aktualnie jest najpiękniejsze na naszej działce- mianowicie różowe lilie azjatyckie- wsadzone do ziemi na wiosnę. Znów nie wiem, które zdjęcia wybrać, bo wszystkie lilie są piękne.


Staram się obok nich nie przechodzić, bo trudno potem doczyścić pobrudzone pyłkiem ubranie.


Ich kielichy są wyjątkowo okazałe, zaś płatki kwiatów wygięte.


Te rosną w towarzystwie słonecznika i niedużej borówki amerykańskiej.



Resztę zdjęć tych cudownych lilii zachowam na czas zimowy. A teraz kwiat, który kojarzy się z jesienią, choć, jak wyczytałam, już są gatunki, które potrafią kwitnąć pod koniec wiosny. Nasze astry, które są poflancowane w różnych miejscach działki, należą do astrów chryzantemowych. Zachwyciły mnie ich zdjęcia na opakowaniu z nasionami i dlatego właśnie takie wybrałam. Na razie nie kwitnie ich zbyt dużo, ale widocznie dwie były takie "wyrywne".


Dziwne, że pąki są białe, a kwiat różowy.


   A teraz słonecznik, który też kojarzy mi się z jesienią. Podejrzewam, że ptaszki będą miały uciechę z jego nasion. Dodam, że wszystkie kwiaty w tym poście zostały sfotografowane dzisiaj.


   Jeszcze kwitną róże, choć upały na pewno porządnie dały im się we znaki.


Zupełnie zapomniałam, że mamy białą różę, a tymczasem proszę... jest i nawet zakwitła.


Te róże swym kolorem wpisały się w kolory lilii i astrów.

   A teraz, aby nie było tak kwiatowo i różowo, proszę obejrzeć czarno- białego kota. Jest to dość stare kocisko, którego dawno nie widzieliśmy, widocznie chodził po lesie opodal działek. Niestety, jest zaniedbany i wychudzony, ale podejrzewam, że niedługo mąż go odpasie. 


Tu zastanawia się, czy warto podchodzić bliżej.


Tu jeszcze trochę jest nieufny.


A tu już jest niedaleko miseczki z wątróbką.

   Synoptycy zapowiadają, że te afrykańskie upały mają potrwać do 20 sierpnia. Może damy radę wytrzymać, bo jak mówi niezrównana Maria Czubaszek: "To nie jest pogoda dla białego człowieka".

sobota, 1 sierpnia 2015

Rozwar i inne piękne kwiaty

Tak jak obiecałam w poprzednim poście, dziś będzie nieco o naszym rozwarze. Ten kwiat poznałam kilka lat temu, gdy zobaczyłam go na blogu Łucji. Najpierw kupiliśmy rozwar niebieski lub jak kto woli- fioletowy, potem biały i na końcu różowy. Niestety, do dzisiaj dotrwał tylko ten niebieski, ale za to jest wyjątkowo urodziwy i ma ogromne kwiaty w postaci dzwoneczków.







Ten śliczny kwiatuszek ma jeszcze mnóstwo pączków wyglądających jak bąbelki, co obiecuje, że jeszcze długo będziemy się nim cieszyć.

To moje "białe coś" naprawdę nosi nazwę iksja i bardzo dziękuję Dusi za jej wyszukanie wśród tylu kwiatów w internecie. Jeśli w przyszłym roku będę kupować cebulki tego kwiatu, to kupię kilka opakowań, bo w jednej torebce jest ich tylko dziesięć, a to za mało.



To delikatny kwiatuszek na długiej łodyżce i musi go być więcej i gęściej w jednym miejscu, aby osiągnąć jakiś efekt.

W jednym z postów pisałam o tym, że w naszej mini szklarni posialiśmy nasiona bratka o wdzięcznej nazwie Rokoko. Owszem, nasiona najpierw wzeszły, a potem zmarniały. Ocalały tylko trzy bratki, które mąż posadził do korytka stojącego na parapecie w kuchni. Biedne bratki długo się męczyły obok pelargonii, aż wreszcie się wzmocniły i nawet zakwitły. Kwiatki są bardzo malutkie, ale niezwykle ciekawe.





To, przy czym kwitną, to wcale nie jest pień drzewa, lecz łodyga pelargonii. Ptaszek w korytku już od kilku lat pilnuje roślinek.

Ozdoby naszej działce dodaje milin, który w ubiegłym roku bardzo ucierpiał, bo wichura przewróciła go razem z kratką, po której się piął jak szalony.






Miliny mamy w kilku miejscach, ten ostatni pnie się przy altance, ale na razie niezbyt bujnie kwitnie.
Dalej kwitnie tygrysówka, na szczęście obok różowej pojawiła się też żółta.





Chyba w przyszłym roku nie posiejemy tyle ślazówki, bo w jej gąszczu niknie wiele kwiatów i trzeba dobrze się przyglądać, aby je  znaleźć.







Lubię fotografować kwiaty z bliska, bo wtedy w pełni można podziwiać ich piękno.