Nie wiem, komu się naraziłam, że skasowano mój blog i pocztę. Może komuś się wydawało, że jestem groźną terrorystką i trzeba zamknąć mi pocztę i usta. Dla przyzwoitości odczekałam tydzień, nigdzie nie pisałam i nie dzwoniłam, również nie panikowałam, bo z natury jestem kobietą opanowaną. Na szczęście wszystkie zdjęcia, które umieszczałam na blogu "Działka Anny", mam w komputerze i może gdy nadejdzie zima i zasypie cały świat, będę je przypominać na "Działce Anki". Od razu powiem, że nigdy nikt nie mówił do mnie- Anka, jednak musiałam coś zmienić, aby założyć nową pocztę, więc niech będzie Anka.
Nasza działka obecnie nie prezentuje się zbyt ładnie, bo za długo padały deszcze i ziemia rozmokła, na dodatek sypnęło się zielsko. Trzeba będzie dużo czasu, aby znowu ją uporządkować. Jednak nie brakuje mi nowych zdjęć, bo oprócz chwastów rosną i kwitną także letnie kwiaty.
W ubiegłym roku obiecałam sobie, że posadzę dalie i oto jedna z nich; według opakowania powinna być czerwona, ale i na pomarańczową nie będę narzekać.
Rośnie sobie w kółeczku i na tym zdjęciu nie widać jej oryginalnego koloru.
Druga dalia ma kolor różowy i wyglądem przypomina astry ze względu na spiczaste płatki kwiatów.
Rośnie sobie w drugim kółeczku razem z żółtymi irysami.
A to Błękitny Aniołek, na którego najpierw napadły mszyce, a potem górne kwiaty zostały poszarpane przez grad.
Myślę, że nasz, na razie jedyny powojnik, się rozkrzewi i oczaruje swoimi delikatnymi kwiatuszkami.
Hortensja też nie próżnowała przez ostatni tydzień, tylko sobie w najlepsze kwitła.
Na tym zdjęciu widać jej prawdziwe barwy.
Jaskrom chyba nie służyła deszczowa pogoda, bo te różowe, widoczne w oddali, są mizerne i połamane pod ciężarem wody.
Nad działką czuwa czarno- biały kot i pokazuje, ile zielska jest do usunięcia.
Postaram się jak najszybciej przywrócić porządek na tym blogu i poszukać linków do blogów moich znajomych.