piątek, 30 maja 2014

Zakwitły piwonie, róże i liliowce

   We wtorek nad moim miastem przeszła burza z piorunami i ulewnym deszczem. W lokalnych wiadomościach twierdzono, że to było oberwanie chmury, na szczęście straty nie były duże, choć straż pożarna miała dużo roboty.
   Dobrze, że mamy zdrenowaną działkę, bo inaczej by się zatopiła. Kilka minut przed ulewą mąż zerwał rozkwitłe piwonie, aby nie namokły deszczem i teraz stoją w wazonie w kuchni.


   Oczywiście nie reklamuję widocznej gazety, ale to zdjęcie zrobił mąż i do głowy mu nie przyszło, aby zrobić porządek. W różowej doniczce są wsadzone nasiona granatu i wzejdą na dniach.

   Na działce zostały częściowo rozkwitłe pączki piwonii.


   Ten pięciornik ma ciekawą historię, bo wiele lat temu byłam na działce u pani Toli i zobaczyłam złamaną gałązkę tej krzewinki. Sąsiadka pozwoliła mi ją wziąć i wetknąć do ziemi na naszej  działce. Pięciornik tak się rozrósł, że podzieliliśmy go na pięć części i przesadziliśmy w inne miejsce. Jak widać, rośnie, kwitnie i ma się dobrze.


   Przy furtce kiedyś posadziliśmy różę wielokwiatową. W ubiegłym roku zmarniała, ale w tym wypuściła nowe pędy i na razie ma się dobrze.


Z tą różą jest dodatkowy kłopot, bo chętnie obsiadają ją mszyce i trzeba je bez przerwy truć.



    Ten żółty liliowiec dwa lata temu sprezentowała mi inna sąsiadka, bo bardzo mi się podobał. Jak widać, kwitną jeszcze orliki i skalniaki.


   Oby tylko nie wróciły te deszczowe i pochmurne dni. Na szczęście już dzisiaj obudziło mnie słoneczko, które świeci do tej pory, choć już zbierają się chmury, takie jak te sfotografowane w niedzielę spod dachu tarasu.


środa, 21 maja 2014

Czy to już lato?

   Od wczoraj panuje u nas upał, w tej chwili na zaokiennym termometrze mam 26 stopni, a balkon otwarty na całą szerokość. Wczorajsze popołudnie spędziliśmy na działce, na szczęście na niebie pojawiły się chmury i przykryły słońce, więc można było wytrzymać. Pojawili się wszyscy moi sąsiedzi, więc mogliśmy wymieniać się uwagami na temat pogody i roślinek.
   Cieszę się, że już zakwitły moje ukochane orliki, bo to wspaniałe kwiatuszki.




   Pod płotem zakwitły irysy, które rosną u nas od bardzo wielu lat.


   Mój pieszczoszek, Błękitny Aniołek, odpłaca się za okazywane mu uczucie, bo z każdym dniem jest coraz bardziej rozrośnięty i musimy go bez przerwy przeplatać, aby nie spadł z drabinki.


   Wczoraj najbardziej zauroczyły mnie białe skalniaki, które oplotły pięciornik, kiedyś pomarańczowy, a teraz prawie czerwony. Razem tworzą nasze narodowe barwy i zachęcają do pójścia na wybory do Parlamentu Europejskiego.

 

U pani Toli też mnóstwo kolorów, najbardziej spodobały mi się fioletowe kwiaty na rododendronie i magnolii.



   Jeszcze się zastanawiam, czy dziś pojechać na działkę, czy też nie. Może decyzję podejmę za godzinę.
   P.S. Nie ma mnie na Google Plus, więc nie mogę zrewanżować się wizytą. Przepraszam.



 

piątek, 16 maja 2014

Co nowego na działce?

   Wprawdzie chłód przystopował wzrost roślinek, ale nie całkowicie, bo jak kiedyś pisałam- wiosny nic i  nikt nie powstrzyma.
   Chyba już kiedyś wspominałam, skąd na naszej działce znalazła się kalina. Otóż wiele lat temu opiekunem szkoły, w której pracowałam przez 34 lata, były Lasy Państwowe i od nich dostaliśmy mnóstwo różnorodnych drzewek, aby posadzić na sektorach wokół szkoły. Sektory to wyznaczone tereny, którymi opiekowały się poszczególne klasy. Gdy już wszystkie drzewka posadziliśmy, został jeden niepozorny krzywy krzaczek i leśniczy pozwolił mi go wziąć. 
   Niestety, żadne z posadzonych wokół szkoły drzew się nie ostało, wszystkie zostały zniszczone i przez uczniów, i przez panie mieszkające w pobliżu szkoły, które na skróty chodziły do pobliskiego sklepu.
   Moja kalina wyrosła na piękną pannę, która już od wielu lat zachwyca nas swoimi niesamowicie pięknym gronkami kwiatów.



   Już nie pamiętam, skąd wzięły się na naszej działce kukliki, ale, jak można zobaczyć, mają się dobrze.


   Za to wiem, skąd mamy wielkie białe zawilce. W ubiegłym roku sąsiad z lewej strony pozwolił wykopać kępkę. Cieszę się, że wspaniale się przyjęły i już w tym roku zakwitły.

  
 Zaczęły też kwitnąć rośliny skalne, które tworzą piękne kobierce. Nigdy nie pamiętam żadnej nazwy tych kwiatuszków, ale nie jest to dla mnie ważne.



   Jedyną pociechą ulewnych deszczy jest możliwość podziwiania tęczy. W maju już trzy razy mogłam ją zobaczyć z balkonu, raz była podwójna. Ta, którą teraz pokazuję, pojawiła się na dość ciemnym niebie i długo na nim przebywała.


   Na zakończenie dodam, że dziś na kolację jadłam własną rzodkiewkę. Była rewelacyjna! Mąż zjadł biały ser ze szczypiorkiem i rzodkiewką.

sobota, 10 maja 2014

Kwiaty, szczypiorek i koty

   Przez kilka dni nie było u nas ładnej pogody, nawet w nocy zdarzały się niewielkie  przymrozki, ale natury nic nie powstrzymało. Dalej kwitną kwiaty i krzewy. Pachnące konwalie zachęcają do robienia z nich bukiecików, to jedyne kwiaty, które pozwalam zrywać.


   Dalej kwitną niezapominajki i znajdują się w każdym wolnym miejscu działki.



   Mąż uwija się przy swoim warzywniku i już nawet wyhodował piękny szczypiorek, którego ja nie wezmę do ust, bardziej interesuje mnie rzodkiewka i zielony groszek.

   Zawsze w pracy mężowi towarzyszą koty, nawet jeden nie chciał jeść, tylko patrzył mężowi prosto w oczy, jakby chciał mu coś powiedzieć. Ciekawe, co.


   Cały czas na działce jest bardzo dużo roboty, bo przyhamowały ją chłodne i deszczowe dni; trawniki już są skoszone po raz drugi, ale został płot do naprawy, bo już zaczyna się rozsypywać. Zielsko bez przerwy zarasta kwietniki i jeśli w porę się go nie usunie, to nie będzie widać kwiatów.

piątek, 2 maja 2014

Bajeczna wiosna

   Chyba dziś w nocy zawitali do Polski tzw. zimni ogrodnicy, bo zaczął hulać mroźny wiatr i padać deszcz. Dziś już jest paskudna pogoda, nie taka jak wczoraj, termometr pokazuje niecałe 5 stopni. Jednak mam zapas zdjęć zrobionych na działce, gdy jeszcze było pięknie, czyli przedwczoraj.


Przede wszystkim zakwitła azalia, choć już nie ma takiej ilości kwiatów jak kiedyś.

Przed nią rosną rozkwitłe narcyzy, które z kolei znajdują się wśród niezapominajek. Szafirki dokonują już  swego żywota, zaś  za tą kępą kwiatów panoszy się hortensja, która ma już maluśkie pączki kwiatowe.


   Już od ponad tygodnia w moim mieście i na działkach kwitną pachnące bzy. Ten biały jest jeszcze młodziutki, ma dopiero drugi roczek. Oprócz niego zakwitły nam dużo starsze bzy: niebieski i bordowy.



Nigdy nie pozwalam zrywać gałązek bzu, bo w wazonie stoi on bardzo krótko, zaś na drzewie pożyje o wiele dłużej.


   Dojrzewają kalinowe kuleczki, które za kilka dni zmienią barwę z zielonej na białą.


   Konwalie, które zawsze kojarzyły mi się z Dniem Matki, też już mają białe dzwoneczki.


   Wśród niebieskich niezapominajek nagle pojawiły się białe, co wprawiło mnie w zdumienie.


   Na alejce przed naszą działką zakwitły różowe stokrotki, choć zawsze były białe. Czy ktoś jeszcze potrafi pleść stokrotkowe wianuszki na głowę?



   Cały czas kwitną jeszcze tulipany i pierwiosnki.
Jeszcze niedawno było widać czarną ziemię, ale teraz już niewiele jej zostało.