Dobrze, że mamy zdrenowaną działkę, bo inaczej by się zatopiła. Kilka minut przed ulewą mąż zerwał rozkwitłe piwonie, aby nie namokły deszczem i teraz stoją w wazonie w kuchni.
Oczywiście nie reklamuję widocznej gazety, ale to zdjęcie zrobił mąż i do głowy mu nie przyszło, aby zrobić porządek. W różowej doniczce są wsadzone nasiona granatu i wzejdą na dniach.
Na działce zostały częściowo rozkwitłe pączki piwonii.
Ten pięciornik ma ciekawą historię, bo wiele lat temu byłam na działce u pani Toli i zobaczyłam złamaną gałązkę tej krzewinki. Sąsiadka pozwoliła mi ją wziąć i wetknąć do ziemi na naszej działce. Pięciornik tak się rozrósł, że podzieliliśmy go na pięć części i przesadziliśmy w inne miejsce. Jak widać, rośnie, kwitnie i ma się dobrze.
Przy furtce kiedyś posadziliśmy różę wielokwiatową. W ubiegłym roku zmarniała, ale w tym wypuściła nowe pędy i na razie ma się dobrze.
Z tą różą jest dodatkowy kłopot, bo chętnie obsiadają ją mszyce i trzeba je bez przerwy truć.
Oby tylko nie wróciły te deszczowe i pochmurne dni. Na szczęście już dzisiaj obudziło mnie słoneczko, które świeci do tej pory, choć już zbierają się chmury, takie jak te sfotografowane w niedzielę spod dachu tarasu.