wtorek, 5 czerwca 2018

Dziki w mieście i na naszej działce

   Zawsze współczułam mieszkańcom Świnoujścia, że nigdy nie wiadomo, kiedy zetkną się ze stadem dzików. Niestety, moje miasto nawiedziło kilka rodzin dzików i w najlepsze się panoszą, nie zwracając uwagi ani na przechodniów, ani na rowerzystów, ani nawet na samochody.
   Kiedyś mąż zauważył na alejce naszych ogródków działkowych rozkosznego pasiastego warchlaczka, jednak zanim wyjął telefon komórkowy, aby go sfotografować,  maluszek z głośnym kwikiem przecisnął się pod siatką ogradzającą nasze ogrody i ruszył w krzaki i bajoro, z którego wyszła jego ogromna matka.
   Mąż zgłosił ten fakt gospodarzowi ogródków, ale nikt nie zrobił niczego w sprawie  zlikwidowania dziury, co bardzo źle się kończyło dla kilku działek, między innymi dla naszej, na której mamy niewielki warzywnik.


Do minionego czwartku tak wyglądały nasze ziemniaki.


Taki widok zastał mąż w Boże Ciało, gdy pojechał na działkę, aby nakarmić koty. Można było się załamać!  Dziki zryły prawie cały warzywnik w poszukiwaniu pędraków. Na dodatek wlazły w kółeczko na trawniku, gdzie były posadzone cebulki acidanterii i tygrysówki  oraz posiany dziwaczek peruwiański.


Na szczęście kilka  kwiatów cebulkowych zostało, a także można było uratować nieco dziwaczków.


W miejscu po ziemniakach mąż posiał ogórki, ocalałe dziwaczki poflancował w starym miejscu, kilka też posadził gdzie indziej. 

   Zależy nam na patisonach i kabaczkach  oraz rzodkiewce i sałacie i trzeba mieć nadzieję, że uda się je wyhodować i nie padną pastwą dzików.

   Niedawno z balkonu naszego mieszkania zobaczyliśmy, że na trawniku przed Polmozbytem panoszą się lochy z warchlakami. Trudno było zrobić zdjęcie z balkonu na trzecim piętrze, ale chociaż można mieć wyobrażenie o poczuciu bezkarności dzików.


W prześwicie między drzewami, przy pniu dębu można dostrzec dwie lochy, maluchów nie widać w wysokiej trawie. Jak widać, dziki w mieście to nie lada atrakcja dla ludzi, każdy, kto je zobaczył, zatrzymywał się, aby pstryknąć im zdjęcie.

   Gdy dziki skończyły żerować na trawniku, pobiegły  w lewą stronę, przebiegły przez parking między samochodami  i zaczęły szukać pożywienia w kubłach na śmieci naszego uniwersytetu i akademika.

   Przez jeden dzień, a właściwie wieczór, był spokój, ale dziki znów się pojawiły. Jeden z kierowców zjechał na parking, wysiadł z samochodu i  długo je filmował. Dzikom oczywiście to nie przeszkadzało.

  To smutna historia, więc na zakończenie umieszczę zdjęcia kilku piwonii i jaśminowca.





   Na naszej działce najchętniej widzielibyśmy tylko takie stworzenia, jak na tej wysokopiennej róży.

 

17 komentarzy:

  1. Powinni w końcu coś z tym zrobić, przecież one nie mogą niszczyć tak Waszych działek!
    pozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Agnieszko, różne stada dzików buszują w całym mieście, ja wiem o trzech osiedlach. Moje miasto jest wokół otoczone lasami i dziki wolą się żywić w śmietnikach niż żerować w lasach.
      Jeden z moich uczniów jest zastępcą nadleśniczego i musiałabym do niego zadzwonić, ale przecież nadleśnictwo wie o dzikach buszujących w mieście i po działkach i nic nie robi.
      Pozdrawiam znad miseczki poziomek zerwanych przed chwilą na działce.

      Usuń
  2. Szkoda Twojego ogródka, tak się cieszyłaś z każdego kwiatka. Dzików w miastach jest coraz więcej i nie ma na to rady. Nikogo to nie obchodzi, a ludziom szkody czynią. U nas chwilowy spokój, trochę wywieźli, ale one z Niemiec do nas idą. Pozdrawiam serdecznie i współczuję z powodu strat.

    OdpowiedzUsuń
  3. Loteczko, nawet nie sądziłam, że dziki zamieszkają w naszym mieście. Wprawdzie kilka lat temu widzieliśmy na skarpie jakąś rozwścieczoną lochę i nawet o niej czytaliśmy w prasie, ale do głowy mi nie przyszło, że zaatakują kilka osiedli w mieście.
    Ciekawa jestem, czy dziś znów zobaczę je z balkonu.
    Najbardziej szkoda mi męża, bo to on się napracował przy warzywniaku. Ja tam nawet nie zaglądam, bo kiedyś zobaczyłam tam padalca.
    Serdeczności.

    OdpowiedzUsuń
  4. Współczuję strat. Coraz powszechniejszy jest to problem, a winni niekiedy są ludzie którzy wyrzucają żywność. Piękne piwonie. Pozdrawiam Aniu i życzę spokojniejszych dni.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lenko, czasami się śmieję, że na szczęście w Polsce nie grasują niedźwiedzie grizzly, lecz dzikie świnie.
      To prawda, że wabią je resztki żywności w koszach na śmieci.
      Również, Lenko, Cię pozdrawiam.

      Usuń
  5. Witam cię bardzo serdecznie w ten piękny czerwcowy wieczór bardzo współczuję tego że ogródek został przeryty przez dziki u mnie na szczęście te zwierzęta nie występują co prawda są ale daleko daleko od mojego domu super że choć trochę udało się odratować A kwiaty na samym końcu są cudowne Pozdrawiam pięknie i życzę przyjemnego wieczoru tobie i bliskim


    💁 odnowionaja.blogspot.com

    Zapraszam Cię serdecznie na bloga swej Przyjaciółki Agnieszki , która chwyta piękne chwile w swój obiektyw , ale również pisze życiowe przesłania z serca dla drugiego człowieka .

    Pozdrawiam serdecznie Sylwia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sylwio, masz szczęście, że nie masz w pobliżu dzików i nie czynią szkód.
      Już dwa razy odwiedzałam bloga Twojej przyjaciółki.
      Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
  6. Ciekawa opowieść. W mieście dziki... widać, że są bezkarne:) Najgorsze w tym, że takie straszne spustoszenie poczyniły wśród waszych ziemniaków. U mnie także jest dużo dzików, ale ja mieszkam na wsi i mam las na wyciągnięcie ręki. To troszkę inaczej wygląda, ale rolnikom robią szkody.
    pozdrawiam ciepło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pawanno, nasza działka jest w środku lasu, fakt, że ogródki są ogrodzone siatką, ale dla dzika to żadna przeszkoda.
      Dziki się rozbestwiły i szaleją po kilku osiedlach.
      Szkoda mi pracy męża, bo on lubi swój warzywnik, choć ja mu powtarzam, aby w tym miejscu posiał trawę.
      Serdeczności.

      Usuń
  7. Aniu, w takich sytuacjach to ręce opadają ! Współczuję z całego serca, wiem jak kochacie swoją działeczkę i dużo czasu jej poświęcacie ! Szkoda pracy Twoich dziwaczków, dobrze że udało się trochę uratować !
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Elu, nawet sobie nie wyobrażasz, jak mnie zdenerwowała ta krecia robota dzików. Jednak to nasza wina, że z jednej strony nie mamy ogrodzonej działki. Szkoda mi pracy mego męża, który w tym upale codziennie jeździł na działkę i wyrywał zielsko, które rośnie jak szalone.
      Dziwaczki się rozkrzewią i nie będzie widać tych braków, ale chciałam znajomym dać kilka, aby też sobie posadzili. Trudno, dostaną tylko nasiona.
      Gorąco pozdrawiam.

      Usuń
  8. Ludzie też przyczyniają się do "wykotu" dzików w miastch Zostawiają w śmietnikach jedzenie, więc dziki mają raj. I nie jest im absolutnie przykro , że zdemolowały Wasz piękny ogródek.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Andante, niektórzy turyści w Świnoujściu specjalnie dokarmiają dziki, tylko że nie zdają sobie sprawy, że oni wyjadą, a dziki zostaną na utrapienie mieszkańców.

      Usuń
  9. To współczuję dziki strasznie wszystko niszczą...
    Pojawiły się,bo ktoś je zaczął dokarmiać
    albo gdzieś zahaczyły o smietniki
    i tam się dożywiają.
    Wszystko wina ludzi,
    bo gdyby był porządek to dzików w mieście by nie było...
    Pewnie wszystkie je teraz rostrzelają za to.
    Po jaką ....pi pi ludzie je dokarmiają ?!

    OdpowiedzUsuń
  10. Krystyno, miejscem dzików powinien być las, ale, jak napisałaś, winą ludzi jest, że ludzie nie zamykają śmietników, co wabi dziki.
    Dziś przeczytałam o dwóch nowych osiedlach w moim mieście, gdzie grasują dziki, ba, nawet tam mieszkają w krzakach. Aż strach wyjść wieczorem z psem na spacer.
    Tą sprawą powinni zająć się leśnicy.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  11. Piękne piwonie, nasza nadal strajkuje, więc chyba nie ma sensu jej trzymać. Przez dziesięć lat chyba tylko trzy razy zakwitła JEDNYM kwiatem, raz dwoma. :)

    Dziki. No cóż, to efekt nieprzemyślanej gospodarki zasobami leśnymi. Zwierzaki są głodne i wchodzą na tereny ludzkie, będąc dla nas zagrożeniem.

    OdpowiedzUsuń