niedziela, 17 lipca 2016

Nareszcie odnalazłam naszą zgubę- różową lilię

   Na naszej działce większość kwiatów sadzi i sieje mój mąż, bo częściej na niej bywa. Chyba dwa lata temu kupiliśmy cebulkę pięknej i drogiej lilii w różowym kolorze. Oczywiście mąż ją posadził, ale nie pamiętał, gdzie, choć zawsze mówię mu, aby wtykał w ziemię opakowanie. Gdy sobie o niej przypomniałam, nie mogłam jej odnaleźć w gąszczu kwiatów. W ubiegłym roku też jej nie widziałam, dopiero w tym roku coś mnie tchnęło i odgarnęłam łodygi rudbekii. Tam właśnie rosła i kwitła nasza zguba.



Najprawdopodobniej po przekwitnięciu przesadzę ją w inne miejsce, bo wiosną nigdy nie wiadomo, co w którym miejscu jest posadzone. 

   Cieszę się, że liliowiec dalej kwitnie.  Wyczytałam, że to mało wymagająca roślina, która nie dość że rośnie w każdej ziemi, to jeszcze bardzo długo kwitnie.


 Przynajmniej do jesieni pszczółki będą miały się czym pożywiać.

   Cieszę się, że  zaczęły kwitnąć cynie, których nie miałam w ubiegłym roku, choć mąż się zarzekał, że na pewno je posiał. I jak tu wierzyć mężowi?



   Moje oczy cieszą białe margerytki, które, jak już kiedyś pisałam, od wieków rosną pod płotem.


    Jak widać, lato obfituje w różowe kolory, więc aby dalej było różowo, to proszę zobaczyć butlę z winem z tegorocznej czerwonej porzeczki.


To był stan przed dodaniem drożdży winnych, teraz większość owoców podniosła się do góry i w kuchni rozlega się głośne bulgotanie. Ciekawa jestem, co mąż zrobi, gdy dojrzeje aronia. Chyba tylko nalewkę.

49 komentarzy:

  1. Aniu, śliczna ta lilia.
    Tak mi przykro, że mam na liliowce uczulenie, ale przynajmniej mogę oglądać zdjęcia. :))

    Alkoholu jakoś nie lubię, może nie miałam okazji pic naprawdę dobrego winka? Bo te ze sklepów to wiadomo, nie to samo, co te własnej roboty!

    Margerytki uwielbiam!

    Pozdrowionka!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Joanno, naprawdę szczerze Ci współczuję tej alergii.
      Też nigdy nie piję alkoholu, wino i nalewki mąż rozdaje rodzinie i znajomym, bo kto by to wypił?
      Margerytki są takie niewinne:)
      Serdeczności.

      Usuń
    2. Jak jestem w Czechach, kupuję taki a la rum o wdzięcznej nazwie Magister i rozdaję znajomym, sama "piję" to całymi miesiącami. Czasem, jak mam złe samopoczucie, kupuję wino wytrawne, czerwone i piję je w kieliszkach do wódki.
      Nie lubię alkoholu, choć przecież wszystko dla ludzi.
      Niestety, nadużywam kawy rozpuszczalnej z mlekiem sojowym.

      Kwiaty są piękne, wszystkie, a te stokrotkowate chyba najpiękniejsze...

      Pozdrawiam serdecznie!
      Jutro już ponoć ma nie padać, oby!

      Usuń
  2. Klik dobry:)
    Znam tego liliowca. Faktycznie nie jest wymagajacy. Rozrasta się, jak chwast i z czasem trzeba będzie tępić rozrastanie, by nie zagłuszał innych kwiatów.

    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. AlEllu, ten liliowiec najprawdopodobniej przeniesie się na konwalie, które rozchodzą się po działce jak perz. A konwalii nie będzie mi szkoda, bo wszędzie jest ich pełno. Oby tylko nie przeniósł się na piwonie i funkię. Najwyżej porozdaję go sąsiadom.
      Serdecznie pozdrawiam.

      Usuń
  3. Dobrze, że piękna lilia się znalazła i teraz już z jej pilnuj :). Lubię liliowce i mam sporo w ogródku. Uwielbiam margerytki, ale nie wiem dlaczego nie chcą rosnąć w moim ogródku. * Na moje biodro już tylko endoproteza pomoże :(((. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gigo, lilie przesadzę, gdy przyjdzie pora i obok wetknę patyczek, aby już więcej się nie zgubiła, Moje margerytki mają chyba ćwierć wieku i dalej rosną i kwitną.
      Na zwyrodnienie stawów biodrowych nic nie pomoże poza operacją, wiem coś o tym. Moja mama zrezygnowała z endoprotezy, bo znajoma ją nastraszyła.
      Cieplutko pozdrawiam.

      Usuń
  4. Śliczna ta lilia, tak w ogóle wszystkie liliowce są piękne, ale niektóre szczególnie :-)
    Będzie winko, takie własnej roboty jest pyszne, kiedyś mój Ojciec nastawiał, ja jakoś nie umiem :-)))
    Pozdrawiam serdecznie !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Krystyno, w internecie znajdziesz wszystko, łącznie z tym, jak robić własne wino i wszelkiego rodzaju nalewki.
      Może kiedyś spróbujesz:)
      Serdecznie pozdrawiam.

      Usuń
  5. Lubię lilie, najbardziej te czysto białe, potem różowe. Najmniej żółte i pomarańczowe. Chociaż kilka dni temu dostałam od kolegi z ogrodu żółtą, ale wyjątkowo ładny okaz, bardziej przypominała storczyk niż lilię.

    Szkoda, że tę piękną lilię coś zasłania. Pewnie trzeba by przesadzić.

    Od robienia wina specjalistka była moja siostra. Ja lubię dobre winko, własnej roboty też, ale się tym nie param.

    Kiedyś lubiłam nalewki, lecz od wielu lat mam już awersję do wszystkiego co jest na wódce lub spirytusie. Nawet cukierków z alkoholem już nie lubię.

    Rok temu koleżanka przywiozła mi dwa wina własnej roboty. Jak żyję tak dobrych win jeszcze nie piłam. Już nie pamiętam z czego były robione, ale miały fantastyczny smak i były idealnie wyklarowane.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dawno temu mieliśmy białe lilie, tzw. lilie św. Józefa, bo kwitły w jego imieniny.
      Oczywiście, że lilię przesadzę i jeszcze oznakuję, w którym miejscu jest.
      Ja w ogóle nie piję żadnego alkoholu i nie lubię przebywać w towarzystwie ludzi pijących.
      Mąż też będzie rozdawał wino. Kiedyś wino w butelkach stało nam wiele lat, aż zrobiła się z niego galaretka, którą można było jeść łyżeczką;)

      Usuń
    2. Ja lubię dobre wino, mocniejszych trunków nie pijam. Moi sąsiedzi robili dużo wina, zwłaszcza z czerwonej porzeczki i to właśnie z tego czasem robiła się galaretka.

      Są dwa rodzaje białych lilii (z tego co wiem, a może i więcej?). Te moje ulubione to takie śnieżno białe, które w środku mają takie, nie wiem jak to nazwać - nierówności (?), tak jakby śnieg tam zalegał. One nawet w środku są białe, nie mają żadnych kropek w innym kolorze, tylko te nierówności. Jedynie pręciki są takie lekko cytrynowe.

      Coś takiego jak na tym obrazku (z wyjątkiem górnego kwiatu, bo on jest nakrapiany leciutko)
      http://www.zakatekubasi.com/cdn-i/HExTb/2099/jpg/b/800/640

      Usuń
    3. Dandi, chyba w porzeczce jest dużo pektyny, stąd ta galaretka. Kiedyś mieliśmy czarną porzeczkę, której nie lubiłam, więc mąż ją usunął, ale sąsiadka dała nam dwie szczepki, jedną białej i jedną czarnej porzeczki.
      Prześliczna jest ta biała lilia, lilie św. Józefa mają podwinięte brzegi i nie są takie duże.

      Usuń
    4. Tak, jest pektyna. Ja też nie lubię czarnych, mają dla mnie jakiś taki posmak, który kojarzy mi się z lekarstwami bardziej. Z tego samego powodu nie lubię też jagód, to znaczy zjem (bo czarnej porzeczki nie tknę), ale bez przyjemności. Z kolei z czarnej porzeczki o dziwo lubię sok, ale taki kupny, z kartonika, więc to pewnie bardziej napój.

      Usuń
  6. P.S.

    Dziś weszłam na Twój drugi blog i patrzę, a tu dwa nowe posty. O jednym mi wspominałaś, ale myślałam, że wspominasz jakiś stary wpis.
    Ja się wyłączyłam ostatnie kilka dni, bo skupiłam się na opracowaniu wykazu jumpsuitów (notabene miesiąc ją robiłam, w oparciu o dane gromadzone dwa lata)i uzupełniałam listę danych filmowych. To były mrówcze zajęcia i nie chciałam wybić się z rytmu. Nawet komentarzy nie czytałam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dandi, owszem, chyba dwa razy wspominałam o moim ulubionym serialu, a to dlatego, że TVP2 (dawno temu) najpierw zmieniło godzinę nadawania- na godz. 5 rano, potem przerwało bez żadnego wytłumaczenia się.
      Z przyjemnością poczytam o kombinezonach Elvisa, bo ten strój najbardziej mu pasował na scenie. Podziwiam Cię, że tak wiele wiesz na temat nawet drobiazgów dotyczących Twego idola.

      Usuń
    2. Aniu, ja zaobserwowałam pewne zjawisko w TV już wiele lat temu. Nie ma już tego co kiedyś było, że informowano w komunikatach widzów o jakichś istotnych zmianach programowych, czy odejściach znanych ludzi prowadzących programy. Teraz tego po prostu nie ma, totalny brak szacunku do ludzi.

      A te zmiany, kręcenie odcinków, wznawianie starych, przerywanie emisji nowych, zmiana godzin bez jakichkolwiek wyjaśnień, to już teraz jest nagminne. Mama też mi się skarżyła, że coś pokombinowano z serialami.

      Usuń
    3. Dandi, w tej chwili niektórzy dziennikarze TVP z internetu dowiadują się, że już nie pracują. Jarosław Kret dowiedział się z tzw, ramówki, że po kilkunastu latach pracy nie ma już dla niego miejsca.
      Nie będę się wyrażać, jak niektórzy mówią o telewizji Kurskiego, ale wystarczy połączyć początek nazwiska Kurskiego z końcówką rzeczownika telewizja.

      Usuń
    4. No tak. Niejasne są dla mnie motywacje Jarosława, który trzyma u siebie wielu dziwnych ludzi i powierza im znaczące stanowiska. Widocznie ma ku temu powody.

      Nie oceniam jednak obecnej TV gorzej niż poprzedniej (na razie). Ten sam burdel i brak szacunku do widza, tylko inni decydenci. Poprzednia ekipa w ten sam sposób "dziękowała" za współpracę swoim pracownikom, których się pozbywała.

      Niemniej, to jest po prostu chamskie i według mojej znajomości prawa pracy, niezgodne z prawem jeśli były to normalne umowy o pracę. Chyba, że były to umowy na czas określony, o dzieło, zlecenia, czy tzw. kontrakty menadżerskie. Wtedy wiadomo, ze jeśli pracodawca nie poprosi wcześniej na nowe negocjacje kontraktu, to umowa wygasa z chwilą upływu czasu, na jaki została zawarta (lub wykonania pracy). Jeśli ktoś był na takiej czasówce, to takie żale są niepoważne nawet, bo to świadczy, że się nie rozumie co się podpisało.

      Jak było w przypadku Kreta to nie wiem, ja bardzo lubiłam jak prowadził pogodę.

      Usuń
    5. Dzisiaj czytałam dwa artykuły o TVP, jeden o pomyśle Kurskiego, żeby stworzyć telewizje wyszehradzką w języku angielskim, a drugi- wypowiedź Marcina Wolskiego o jego wizji TVP2, której jest szefem. Jak zwykle interesowały mnie komentarze, a te były druzgocące dla obu panów.
      Nie stawiałabym znaku równości między tym, co się działo za poprzednich rządów, a obecnymi.
      Nie wiem, jakie umowy podpisywali prowadzący programy, ale tak się nie postępuje z długoletnimi pracownikami.

      Usuń
    6. Niezależnie jaka była to umowa, eleganckie to z pewnością nie było. Niemniej, może właśnie o to chodziło. Nie dojdziemy do tego, bo nie znamy tła tych wszystkich rozgrywek.

      Nie słyszałam pomysłu żadnego z tych panów. Niemniej pomysł TV wyszehradzkiej bardzo mi się podoba. W ogóle jestem zwolenniczką zacieśniania więzów między państwami tej grupy i poszerzania jej o inne państwa, które patrzą bardziej zdroworozsądkowo i chcą ratować swoje kraje, gospodarki, obywateli i suwerenność. Nie podoba mi się tylko język angielski, to powinno być tłumaczone na rodzime języki, bo zdecydowana większość społeczeństwa w każdym z tych krajów nie włada angielskim.

      Po tym zamachu w Monachium ciśnienie mi się podniosło, jak zaczęto mówić, że mamy się do terroryzmu przyzwyczajać, bo odtąd to będzie nasz chleb powszedni. Wiem, sama to czasem mówiłam, ale na zasadzie sarkazmu, aby podkreślić do czego doprowadzona na naszym kontynencie.

      Nie godzę się na to, nawet gdyby to miało oznaczać strzelanie do wszystkich płynących łódkami w naszą stronę. Nie po to miliony ludzi ginęły w wojnach za takie życie do jakiego doszliśmy w Europie by teraz to zniweczyć, a u nas zrobić drugi, islamski wschód.

      Usuń
  7. Aniu takie piękne kwiaty w Twoim ogrodzie,ale gdy zakwitną lilie to ich woń roznosi się po całym ogrodowym królestwie.Dobrze że znalazła się Twoja lilia wszak kolor jej jest bajeczny,pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Modraszko, fakt, że lilie upojnie kwitną, ale ja staram się ich nie wąchać, bo od tego boli mnie głowa. Gdy od uczniów dostawałam takie lilie, zawsze oddawałam je naszej szatniarce, która uwielbiała ten zapach.
      Gorąco pozdrawiam.

      Usuń
  8. Rozumiem, że będziesz częstowała na blogu, Aniu ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tanyu, oczywiście, tylko niestety, wirtualnie.

      Usuń
  9. Taką różową lilię, piękną i okazałą, ma na swojej działce moja koleżanka /ta od hortensji/. Dwa lata temu dostałam ją na imieniny. Pozdrawiam Aniu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Piękna jest ta Twoja różowa lilia, ja mam tylko żółtą i pomarańczową. Cynii w tym roku nie mam, bo mąż nie zakupił, a ja zapomniałam w tamtym roku zebrać nasionek. Teraz już wiem dlaczego w moim ogrodzie w tym roku jest mniej motyli :) A winko zapewne będzie super!

      PS.
      Aniu na razie nie mam GG jeśli chcesz to pisz na maila. Zepsuł mi się twardy dysk, trzeba było wymienić i jeszcze GG nie założyłam. Teraz już wiem dlaczego ciągle mi w postach zapisywało się "zapisz", bo dysk już się psuł. Ale mąż mi już zrobił i jest już wszystko dobrze.

      Gorąco pozdrawiam.

      Usuń
    2. Anulko, nigdy nie ścięłabym żadnej lilii, bo wg mnie kwiaty są po to, aby kwitły i rosły jak najdłużej.
      Miłego weekendu.

      Usuń
    3. JaGuś, mam kilka odmian i kolorów lilii, bo to naprawdę urocze kwiaty.
      W tym roku cynii mamy niezbyt dużo, nad czym boleję, bo bardzo lubię te kwiaty, które wprawdzie nie pachną, ale mają śliczne kolory. Nie wiem, dlaczego jeszcze nie kwitnie tygrysówka pawia, a to taki piękny kwiat.
      Mój komputer na razie jest sprawny (odpukać), tylko zbyt wolny, chyba powinnam usunąć ciasteczka, ale sama nie chcę tego robić, a syn nie ma czasu.
      Gdy już będziesz mieć GG, to napisz mi jego numer.
      Buziaczki.

      Usuń
    4. Aniu kochana w dniu imienin moc życzeń Ci składam. Abyś zdrowa była i niczym się nie martwiła.
      Duża buźka od Marylki.

      Usuń
    5. Oczywiście Aniu, że dam Ci zaraz znać jak to GG będzie. A usunąć ciasteczka to nic trudnego ale zanim Ci o nich napiszę, najpierw muszę skonsultować to z mężem :)
      Jednego roku to miałam tak ślicznie kolorowe cynie, że byłam nimi zachwycona i to właśnie wtedy w mym ogrodzie motyle sobie urzędowały.

      Usuń
    6. Kochana JaGuś, bardzo dziękuję za pamięć i życzenia. Już wczoraj je widziałam, ale akurat zaczęła się burza i szybko wyłączyłam komputer.
      Cynie są piękne, a na dodatek długo kwitną.
      Buziaczki.

      Usuń
  10. Przepiękne kwiaty. I sprawdza się to co zawsze powtarzam, że w przyrodzie nic nie ginie ;) Zawsze w końcu wychodzi niewiadomo skąd. Masz lekkie pióro i fajnie piszesz ;)
    Pozdrawiam i zapraszam w moje skromne blogowe progi ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, że na bloggerze są raczej posty obrazkowe, bo Polacy nie lubią czytać niczego długiego, ale ja wolę posty pisane.
      To prawda, że w przyrodzie nic nie ginie.

      Usuń
  11. Aniu,
    przyszłam, żeby Ci po cichutku złożyć imieninowe życzenia: wszelkiego dobra, pomyślności, zdrowia i radości oraz spełnienia marzeń.

    Wszystkiego, co najlepsze i najpiękniejsze!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. JoAnno, jesteś kochana. Dziękuję za pamięć.
      Uściski.

      Usuń
  12. Jak zwykle pokazujesz uroki działkowe, a i winko buzuje w baniaczku. Mała wyjeżdża jutro na obóz taneczny więc trochę odpoczniemy. Jak będziesz chciała wykorzystać obrazki Nataszy, to musisz przełączyć pisanie posta na HTML. Pozdrawiam cieplutko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Loteczko, już sobie wyobrażam, jaką Księżniczka będzie miała frajdę na obozie.
      Chyba sobie, Lotuś, nie wyobrażasz, że dam sobie radę z HTML.
      Serdeczności.

      Usuń
    2. Otóż wyobrażam. Jak zechcesz, to pomogę.Miłego dnia.

      Usuń
    3. Loteczko, chętnie skorzystam z Twojej pomocy, ale musisz mieć czas i lepsze zdrowie. Na razie nie będę Ci zawracać głowy.
      U mnie teraz się chmurzy i obawiam się, że może za chwilę być burza. Wczoraj była przeokropna.
      Spokojnej soboty.

      Usuń
  13. Tyle tych treści w internecie, a musiałem przetrzepać cały internet w poszukiwaniu czegoś wartościowego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fenku, cały internet jest zapełniony lepszymi lub gorszymi treściami.

      Usuń
  14. Bardzo ładne zdjęcia :-).
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  15. Anno!
    U Ciebie można nacieszyć oczy pięknymi kwiatami.
    Twoje cynie i różowe lilie są zjawiskowe. Miałam kilkanaście cebul takiej odmiany. Niestety, wszystkie spałaszowały nornice. Poszukuję tej odmiany ale nie mogę jej dostać. Szkoda bo są wyjątkowe.
    Serdecznie pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Łucjo, nie pamiętam, gdzie je kupiłam, ale chyba w jakimś markecie ogrodniczym. Miałam wątpliwości, czy kwiaty będą takie jak na opakowaniu, ale były.
      Jeden z naszych sąsiadów wojuje z nornicami i kretami, próbuje różnych sposobów, ale bezskutecznie.
      Serdeczności.

      Usuń
  16. Rzeczywiście warto ją przenieść w dostojniejsze miejsce, a porzeczki w tym roku i u mnie obrodziły, i nawet ja mam gąsiorek z winem porzeczkowym, o sokach to nawet nie wspomnę. Żona przerabia na potęgę. Pozdrawiam w upalny dzień :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zbyszku, nie przepadam za żadnym alkoholem, nawet tak słabym jak własnoręcznie wyprodukowane wino, ale skoro mąż się uparł, to mu nie przeszkadzam.
      Kiedyś robiłam mnóstwo soków, których nie miał kto pić, więc już od dawna mi to przeszło.
      Pozdrawiam w dziwnie parny dzień, oby tylko nie było zenitalnej ulewy i burzy, bo to zaliczyliśmy wczoraj dwa razy.

      Usuń
  17. Kwiaty, wino, kobieta... urokliwy Twój blog, nic tylko patrzeć.
    Serdeczności.

    OdpowiedzUsuń