środa, 11 listopada 2015

Jeśli ktoś lubi małe kotki...

    Na działkach przychodzi na świat mnóstwo kotów, niektóre z nich rodzą się na poddaszu naszej altanki. W tym roku jedna szara kocica na wiosnę się okociła, ale bardzo długo ukrywała swoje potomstwo. Możliwe, że czasami je wyprowadzała z ukrycia, ale nigdy nam ich nie pokazywała. Dopiero niedawno mąż do późnego wieczora był na działce i zobaczył, jak kotka zbliża się do altanki, a za nią podążają cztery maluszki. Szybko chwycił za komórkę i zrobił zdjęcia. Niestety, żadne się nie udało, były ciemne i rozmazane.
   Dopiero przedwczoraj kocica przed wieczorem przyprowadziła swe kocięta, widocznie przestała się bać. Szkoda tylko, że puszyste kuleczki były dwie, bo pozostałe dwie gdzieś się ukryły.


Na zdjęciu widać, że maluszek z przerażeniem patrzy na mojego męża.


Tu już spokojnie je, widocznie głód jest silniejszy niż strach.


 Tu patrzy na matkę, która chyba tłumaczy jaśniejszemu kociulkowi, że nie ma się czego bać i spokojnie może podejść do pojemniczka po lodach, bo tam są smaczne kurze serduszka.


Maluszek przełamał swój strach i podchodzi do pojemniczka, ale widać, że dalej jest nieufny.


Tu już uciekł, ale chyba jutro, gdy w miseczce będą pokrojone w drobne kawałki kurze skrzydełka, dołączy do matki i braciszka/ siostrzyczki. A może matka przyprowadzi wszystkie cztery maluszki.
   I właśnie ze względu na te kocięta mąż przez całą zimę będzie przywoził lub przynosił jedzenie.
 

20 komentarzy:

  1. Prześliczne kocięta. Dobrze, że mąż się nimi opiekuje.
    Kocica pewnie by ich nie wykarmiła i z głodu i zimna poszłyby na stracenie.
    W sobotę robiłam zdjęcia w Małym Lasku i do ławeczki podeszło maleńkie kociątko.
    Za nim przyszła matka jeszcze z dwoma. Ktoś musiał je podrzucić... Dobrze, że byłam bez Bellusi, wiem jak by się skończyło z małymi... Miałam kupioną wątróbkę z drobiu na pasztet, przyniosłam kociętom aby coś zjadły. Przysiadłam na chwilę w altance i wtedy zobaczyłam jak sroki rzuciły się na jedzenie. Przepędziłam je. Zabrałam pojemnik z wątróbkami do altany i położyłam pod krzesłem by sroki go nie zauważyły. Na szczęście kocięta maszerowały za jedzeniem i widziały gdzie jest ukryte. Teraz doszyły nam do karmienia kolejne zwierzęta. Są sarny, sikorki, kosy, sójki, a teraz kociaki. To jednak nas bardzo cieszy.
    Pozdrawiam serdecznie:)*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Łucjo, ludzie często podrzucają lub po prostu wyrzucają kocięta z domu, zamiast poszukać dla nich miejsca u kogoś dobrego. Też obserwujemy, że na działkach pojawiają się nieznane nam koty, które mogły przyjść z miasta lub ktoś je wyrzucił w lesie, tak jak kiedyś wyrzucono 5 nowo narodzonych szczeniaków. Pozbieraliśmy je po lesie i zawieźliśmy do schroniska dla zwierząt.
      W zimie powinno się dokarmiać wszystkie boże stworzenia., bo im jest bardzo ciężko.
      Serdecznie pozdrawiam.

      Usuń
  2. Klik dobry:)
    To wielkie zobowiązanie tak przez całą zimę jeździć na działkę.

    Pozdrawiam serdecznie. Wyrazy uznania dla Twojego Męża, Anno.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. AlEllu, kiedyś był śnieg po pas i mąż pieszo wybrał się przez las na działkę, aby nakarmić koty. Czasami odśnieża im ścieżki, aby się nie utopiły w śniegu. Chyba nie moglibyśmy spokojnie zjeść obiadu, gdybyśmy wiedzieli, że koty głodują.
      Gorąco pozdrawiam.

      Usuń
  3. Kociaki są śliczne.
    Myślę jednak, że tak małym kociakom lepiej jest kupić karmę suchą dla maluchów kocich, tym bardziej, że robi się coraz chłodniej. Głodne kocięta jedzą wszystko, ale może to im zaszkodzić. Moja koleżanka dokarmia też kociaki na swojej działce, ale suchym pokarmem. I woda, woda musi być.
    Szczęśliwe kociaki, że trafiły na takich wspaniałych opiekunów.
    Pozdrawiam bardzo serdecznie ...:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jolu, mąż nie miał pojęcia, że wreszcie pojawi się kocica z małymi, bo do tej pory je ukrywała, dlatego te serduszka. Nie wiem, dlaczego koty nie chcą jeść suchej karmy, ilekroć im nasypiemy, to kręcą nosami i wszystko zjada Maksio, pies naszej sąsiadki. Sucha karma jest bardzo wygodna w użyciu.
      W miseczce też zawsze jest woda, choć moja przyjaciółka poi swe koty jogurtem. Czasami w zimie mąż zawozi w butelce podgrzaną wodę do picia.
      Gorąco pozdrawiam.

      Usuń
  4. Wszystko co male jest piekne a kotki na pewno zadnej watpliwosci ani wyjatku nie stanowia piekny wpis serdecznie pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wando, oczywiście, że masz rację, kociątka są śliczne.
      Serdecznie pozdrawiam.

      Usuń
  5. Wspaniała kocia rodzinka !! Aniu, jesteś wielka za tą opiekę nad kociaczkami ! Przygarnęłabym któregoś maluszka ale moja suńka nie lubi konkurencji w domu i bardzo agresywnie reaguje na każdego czworonoga zbliżającego się na naszej posesji...!
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Elu, nie miałabym sumienia jedząc obiad, gdybym wiedziała, że na działce koty przymierają głodem.
      Pokaż nam jeszcze kiedyś swoją sunię, bo to śliczna psinka.
      Gorąco pozdrawiam.

      Usuń
  6. Te koty to naprawdę u Was mają dobrze. U mnie by tak nie miały, bo mój mąż zawsze je z działki goni. Cała kocia rodzinka na obiadek przyszła...

    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. JaGuś, koty naprawdę nie przeszkadzają nikomu na działce. Kiedyś ktoś wpadł na pomysł, aby wszystkie koty otruć, a to przecież barbarzyństwo.
      Na tym zdjęciu brakuje jeszcze dwóch kociątek, które chyba bały się przyjść.
      Serdeczności.

      Usuń
  7. Czyżby biedne kocie obawiało się , że Twój ślubny zje mu te dary...?

    OdpowiedzUsuń
  8. Wspaniale, że dbacie o kociaki. Szkoda mi ich, bo los mają działkowy, zimny i niepewny. Ale takie jest często bezpańskie kocie życie. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zbyszku, gorzej jest, gdy małe przyjdą na świat na jesieni, wtedy rzadko które przezywa. Twe wiosenne przeważnie doczekają następnej wiosny. Bywa, że goście na działce biorą śliczne kociątka do domu. Kiedyś na naszej działce pojawiła się pewna kobieta, która szukała swego niemłodego już rudego kota. Nie znalazła go, ale wzięła dwa kociątka, jednego rudaska i jednego szaraczka.
      Serdecznie pozdrawiam.

      Usuń
    2. I to się chwali, że są jeszcze dobrzy ludzie. Pozdrawiam

      Usuń
  9. Ogromnie mi szkoda tych małych kociąt, które rodzą się niekontrolowane. Powinny być podawane preparaty kotom bezdomnym, aby nie rozmnażały się niepotrzebnie. Twoje koty są zadbane i szczęśliwe, trafiły na ludzi o dobrym sercu, a inne? Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  10. Loteczko, też żałuję tych kotów, ale częstokroć mają lepiej na działkach niż w mieście, gdzie są przeganiane i zabijane przez chuliganów. Te maluszki są już wyrośnięte, bo urodziły się na wiosnę. Gorzej, jeśli przyjdą na świat jesienią, bo i tak bywa.
    Serdecznie pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  11. Jesteście wspaniali dbając tak o te koteczki :-)
    A może da rady wysterylizować mamusię ?
    W Urzędach mają darmowe talony.
    U nas w schronisku robią to za darmo.
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń