sobota, 30 lipca 2016

Działka pełna letnich kwiatów

   Chyba w całej Polsce szaleją burze częstokroć poprzedzone ulewnymi deszczami. Tak było u mnie wczoraj. Najpierw lunął zenitalny deszcz, mimo że niebo nie było ciemne, potem z groźnym pomrukiem zaczęła się zbliżać burza. Zanim doszła nad moje miasto, straszyła nas upiornymi grzmotami, aż ze strachu wyłączyłam komputer z prądu. Okazało się, że szła do nas z zachodu. Gdy burza już sobie poszła, znów lunął deszcz, a niebo znów było jasne. Gdy zapadła noc, po raz trzeci porządnie popadało. Jakaś dziwna ta lipcowa pogoda.
   Mąż musiał przed wieczorem pojechać na działkę, by zobaczyć, czy ulewa zrobiła jakieś spustoszenia. Dodatkowo nakarmił kotkę, która niedawno okociła się w szopie u sąsiada i ma czworo kociąt. Nawet sąsiad sobie żartował, że będziemy mu płacić cztery razy po 500+, bo to przez nasze dokarmianie koty są na działce.
   Niestety, choć kociątka wychodzą przed szopę, to są tak szybkie, że nie sposób je sfotografować, a szkoda. Zresztą w ubiegłym roku było podobnie.
   Na działce szaleństwo kwiatów. Zacznę od mojego ukochanego milinu amerykańskiego, który już zaczął się wspinać po słabej konstrukcji i obawiam się, że upadnie pod jego ciężarem, jak to zdarzyło się chyba dwa lata temu.




   Niedawno  nasze różowe nakrapiane lilie były w pąkach, a teraz oszałamiają nas swym wyglądem.






Niesamowite są te lilie i w kolorze, i w kształcie płatków. Coś pięknego. Nic, tylko je fotografować i zachwycać się nimi.
   
   Nie pamiętam, skąd wzięła się ta pomarańczowa lilia, która wygląda jak przyrodnia siostra różowych. Może nornice lub krety przyniosły ją z czyjejś działki, bo chyba sama z siebie się nie przebarwiła.


   Zaczynają już kwitnąć kwiaty jednego dnia- tygrysówki pawie- które mąż posadził, choć ja mu w to nie wierzyłam, ale teraz musiałam go przeprosić.


W tle widać fasolkę szparagową, którą jemy już od ponad tygodnia.


   Bardzo podobają mi się kwiaty, które są dość egzotyczne, tak jak egzotyczna jest orchidea, którą dostałam od męża na imieniny.


Poniżej poprzednia orchidea, która zyskała towarzyszkę.


   W ostatnim folderze mam jeszcze mnóstwo zdjęć kwiatów, ale umieszczę tylko zawilce japońskie, bo ze względu na swą nazwę też są egzotyczne.


   Gdy pisałam ten post, cały czas zanosiło się na burzę, ale na szczęście jeszcze do nas nie dotarła. Może nie dotrze? Oby!

42 komentarze:

  1. Cudowne kwiaty, a pogoda w tym roku naprawdę jakaś dziwna, jakaś ciężka, nieciekawa... Nie pamiętam tak dziwnego lipca, jak żyję...

    Kotki malutkie - cud natury. :))

    Też chodzę na opuszczone działki i dokarmiam kociaki, lubią mnie i już nawet nie fukają na psa. :))

    Zanosi się na deszcz...

    Dobrego, Anno!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. JoAnno, ta lipcowa pogoda nie służy memu zdrowiu, ale jakoś trzeba doczekać lepszej.
      Ciekawa jestem, kiedy kotki dadzą się podejrzeć i przestaną się bać.
      U nas na szczęście nie padało, choć się na to zanosiło.
      Serdeczności.

      Usuń
  2. Jakże ja lubię ten czas kiedy w ogrodzie podobnie jak na Twojej działce tak wiele się dzieje. Anno, dzisiaj jest post egotyczny. Są lilie tygrysie, tygrysówki pawie, orchidee,zawilce japońskie i oczywiście twój ukochany milin.
    Cudowny post i fantastyczne zdjęcia.
    I chociaż trwa burza to pozdrawiam bardzo, bardzo cieplutko:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Łucjo, na szczęście burza, na którą się zanosiło, gdzieś sobie poszła, ale może wieczorem jeszcze wrócić.
      Kwiaty letnie mają cudowne kolory, choć przeważnie różowe.
      Cieplutko pozdrawiam.

      Usuń
  3. Aniu, Twoje kwiaty są cudowne ! Szczególnie lilie i tygrysówka mnie zachwyciły ! Aniu, dokarmiacie kocią rodzinkę bo macie oboje z mężem dobre serducha :) Mało jest takich pozytywnych osób jak Ty i Twój mąż !
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Elu, cieszę się, że udało mi się wynaleźć takie piękne lilie.
      Wczoraj przed wieczorem przyszła tylko matka kociątek, aby się najeść. Możliwe, że po naszym odjeździe przyprowadziła tez maluszki.
      Gorąco pozdrawiam.

      Usuń
  4. Milin mam zasadzony pod tarasem, ma podpórki i pnie się, ale jeszcze nie kwitnie, mam go drugi rok. Ale u bratowej jest cała ścianka ogrodowa w milinie. Aniu, orchidee tez mam, 5 sztuk w różnych kolorach. Już się nauczyłam po paru latach postępować z nimi, to naprawdę przepiękne i wdzięczne kwiaty. Kwitną od stycznia u mnie, co miesiąc jeden dołącza do uroczej galeryjki. Teraz dwa już kończą kwitnienie, ale poczekam na kolejną feerię barw. Serdeczności zasyłam :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Anulko, ja na kwitnienie milinu czekałam bardzo długo, chyba 5-6 lat. Też się doczekasz i będziesz się cieszyć jego pięknymi kwiatami.
      Nasza stara orchidea zakwitła po raz drugi w tym roku, może dlatego, że była podkarmiana specjalnym specyfikiem w fiolce. Niedawno w markecie kupiłam specjalne pałeczki, które wtykam do ziemi, różowe do orchidei, niebieskie do innych kwiatów. Chyba im pomagają we wzroście.
      Mocne uściski.

      Usuń
  5. Lilia ta różowa jest przepiękna, właśnie takie lubię i te białe, o których kiedyś pisałam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dandi, też kocham lilie, choć nie lubię ich wąchać.

      Usuń
    2. Bo niektóre są tak duszące, że się nie da. Nawet nie wiem czy czasem zapach ten nie jest szkodliwy.

      Czasem się zdarza, że lilia ładnie pachnie, tak delikatnie, ale niezmiernie rzadko. Tak się kiedyś zastanawiałam, czasem dwie identyczne wizualnie lilie a różnie pachną.

      Usuń
    3. Dandi, staram się nie wąchać moich lilii, bo na pewno pobrudziłabym sobie nos i ubranie.
      Są kwiaty, których lepiej nie trzymać w pomieszczeniach na noc, bo można nabawić się bólu głowy.
      Gdy od uczniów dostawałam bukiety z liliami, to zawsze oddawałam je naszej szatniarce, bo ona była zakochana w tym zapachu.

      Usuń
    4. Tak, ich pyłek jest zdradliwy. Jakiś czas temu dostałam od kolegi żółtą lilię, ale wyjątkowo piękną (ja za żółtymi tak nie przepadam). Mama zmieniała jej wodę i trochę pyłku spadło na blat z kafelek. Chciałam to delikatnie zetrzeć, ale pyłek jak to pyłek, wszystko miałam wymazane i ... trwale przebarwione. Wyobraź sobie, że nawet kafelki, fugę i silikon! Próbowałam całej chemii jaką w domu miałam i zeszło tylko z kafelek. Jako drugą oczyściłam fugę (nie wiem co zadziałało, bo lałam i szorowałam wszystkim). Ale silikon z pięknego różu zrobił ciemno pomarańczowy. Po moich zabiegach zjaśniał, ale to było wszystko. Potem robiłyśmy różne okłady, żeby wyżarło. Ciągle nic. Aż w końcu udało się prawie go odbarwić pastą do zębów Elmex, którą zostawiłyśmy na nim na trzy godziny. Już nie rzuca się tak w oczy, ale jednak widać ten pomarańcz.

      Usuń
    5. Dandi, nie wiem, czy zwróciłaś uwagę na nasz milin. Pisałaś, że nie lubisz pnączy, ale to jest wyjątkowe. Niestety, na pierwsze kwiaty trzeba czekać wiele lat, poza tym musi mieć wysoką i mocną pergolę. Przedwczoraj mąż wzmocnił naszą pergolę, aby znów milin się nie przewrócił pod własnym ciężarem.

      Usuń
    6. Aniu, oczywiście, że zwróciłam. Wiem, że to Twoja duma. No i ta trudność w dochowaniu się kwiatów. Niemniej, tu na zdjęciach to lilia mnie zachwyciła. :)
      Wiesz, może ten milin się prezentuje w całej okazałości na żywo, tu na zdjęciach tego tak nie widać. Czekam na jakieś z oddali na tym nowym, wzmocnionym stelażu.

      Usuń
    7. Już od kilku lat prezentuję nasz milin, więc niejednokrotnie był w całości. Po prostu staram się nie powtarzać tych samych ujęć.

      Usuń
  6. Zdjęcia robisz profesjonalne, ale też w Twoim ogrodzie rosną piękne kwiaty, które cieszą moje oczy. Co dla mnie lilią, dla Ciebie tygrysówką pawią. Zazdroszczę wiedzy.
    Serdeczności.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ultra, dziękuję za komplement, ale część zdjęć robi mój mąż.
      Tygrysówka całkowicie różni się od lilii.
      Pozdrawiam.

      Usuń
  7. Zazdroszczę Ci kwiatków teraz pełnia sezonu.
    Az mnie inspirujesz,żeby jednak coś posadzić u mnie ...
    Pozdrawiam !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Krystyno, wydaje mi się, że wokół swojego domu masz jeszcze dużo miejsca na kwiatki. Zobaczysz, jak się spodobają kotom;)
      Pozdrawiam.

      Usuń
  8. Twój lipcowy ogród jest bajeczny, lilie bajeczne. Inne kwiaty prezentują się cudownie. Najwyraźniej pogoda im odpowiada.
    Lipiec w naszym kraju dawniej zawsze był najbardziej deszczowym miesiącem. Uspokojenie przynosił dopiero sierpień. Potem nastąpiła zmiana klimatu i lipiec szokował upałami i suszą. Były też zimy śnieżne i mroźne, też ich już nie ma. Ten lipiec jest bardzo niestabilny. Dzisiaj u mnie jest chłodno i deszczowo.
    Musimy wytrzymać.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jolu, zawsze patrzę na prognozę pogody i wiem, jaka jest u ciebie i innych blogowiczów.
      U nas wczoraj późnym popołudniem spadło dużo deszczu, a potem rozszalała się burza; na szczęście nie było tak strasznie jak na Śląsku.
      Oby tylko sierpień nie był zbyt zimny.
      Serdeczności.

      Usuń
  9. Mimo nadmiaru deszczu,Aniu Twój ogród tętni życiem.Tyle różnych kwiatów,tyle kolorów,cudownie,pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Modraszko, gdyby mąż kilka lat temu nie zdrenował działki, to teraz by pływała w wodzie.
      Fakt, że kolory na działce są wyjątkowo piękne.
      Serdecznie pozdrawiam.

      Usuń
  10. Kwiaty jednego dnia? Nazwa oddaje rzeczywistość?
    Ja działki nie mam, ale storczyki - odpukać! - kwitną mi na parapecie jak szalone.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, Tanyu, kwiat tygrysówki żyje tylko jeden dzień. Dobrze, że z jednej cebulki wyrasta kilka kwiatów, które nie rozwijają się w jednym tempie.
      Swoje storczyki od czasu do czasu czymś podkarm, ja kupiłam specjalne pałeczki.

      Usuń
  11. Aniu cudowne masz kwiaty, wszystkie, bez wyjątku. Tylko napawać się ich urokiem. My pierwszą partię fasolki już zjedliśmy a niedługo zacznie się jej druga partia.
    U mnie na razie burz nie ma ale za to pada i zrobiło się chłodno.

    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. JaGuś, my swoją fasolkę już prawie zjedliśmy, zostało nam tylko na jeden obiad. Trudno, będziemy kupować, bo dla mnie lato kojarzy się z fasolką szparagową.
      Za to mamy jeszcze dużo własnych ziemniaków.
      U nas rano było gorąco, ale już po obiedzie porządnie się ochłodziło.
      Mocne uściski.

      Usuń
    2. Ja teraz będę jeszcze jadła fasolkę z drugiego zbioru.
      Nie wyobrażam sobie lata bez fasolki szparagowej, może też być i ze sklepu.

      Pozdrawiam w chłodny, deszczowy dzień.

      Usuń
    3. JaGuś, my mieliśmy fasolkę żółtą i zieloną, sadzoną w odstępie tygodniowym.
      Teraz już fasolka jest tania i można kupować na kilogramy.
      Dopóki będzie w sklepach, będziemy ją jedli.
      Miłego weekendu.

      Usuń
    4. W tym roku mąż zakupił fasolę w kolorze filetowym, ładnie po zerwaniu wyglądały te trzy kolory: żółty, zielony i fioletowy. Ale po ugotowaniu gdzieś ten kolor fioletowy zanikł i tak ogólnie to wcale mi tak nie smakowała jak pozostała.

      Pozdrawiam cieplutko.

      Usuń
    5. JaGuś, moja mama też sadziła różne kolory fasoli, ale takiej do łuskania. Jako dziecko lubiłam się bawić tymi kolorowymi fasolkami.
      My zawsze sadzimy tylko żółtą i zieloną, wydaje mi się, że żółta jest smaczniejsza.
      Pozdrawiam w deszczowy dzień.

      Usuń
    6. I właśnie to samo mąż mój stwierdził, że żółta faolka jest naj...
      A tak właściwie przyszłam jeszcze raz popatrzyć na te różowe lilie, są przepiękne.

      Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
  12. Klik dobry:)
    Podczas takich burz dobrze jest nie tylko wyłączyć z prądu, ale także odłączyć wszystkie urządzenia od przewodów telekomunikacyjnych, w tym telefon stacjonarny.

    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. AlEllu, jestem córką elektryka, więc tato nauczył mnie, aby wszystko wyłączać z prądu. Wielokrotnie słyszałam, że piorun potrafi uszkodzić dysk twardy w komputerze, a tego bym nie chciała.
      Telefon wyłączyłam tylko raz, ale mi go brakowało.
      Serdeczności.

      Usuń
  13. Witam po długiej przerwie będe nadrabiać zaleglości a jest ich sporo Twój wpis jest cudowny i relaksujący prawdziwy raj wspaniałych kwiatów serdecznie pozdrawiam
    Przesyłam zachód słońca

    OdpowiedzUsuń
  14. Witaj, Wando, miło Cię znów widzieć na blogach. Dziękuję za piękny zachód słońca.

    OdpowiedzUsuń
  15. Beautiful flowers specially lilium flowers.

    OdpowiedzUsuń
  16. Piękne lilie, u mnie zawsze nazywały się smolinosy, i rzeczywiście smolą wszystko, szczególnie ubrania. Ogród w tym czasie jest piękny, słoneczny, kolorowy, no i owoce z sadu już są. Pozdrawiam po przerwie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zbyszku, w dzieciństwie nie widziałam takich pięknych lilii, ale pomarańczowe liliowce u sąsiadki też nazywaliśmy smolinosami.
      Nie mamy zbyt dużo owoców na drzewach, bo mąż dwa lata temu je wyciął i posadził nowe. Za to mamy maliny i borówkę amerykańską.
      Cieplutko pozdrawiam.

      Usuń