Najsmutniejsze jest to, że zaginął nasz Czarnuszek; mam nadzieję, że ktoś go zabrał do domu i jest mu tam dobrze. Ten słodki kociak już się oswoił i nawet pozwalał się mężowi pogłaskać.
Zawsze pierwszy biegł do miski z jedzeniem.
Patrzył z ufnością na męża.
Może lepiej, gdyby dalej był nieufny i dziki.
Tak, jak obiecałam, mąż z synem zrobili płot odgradzający nas od sąsiadów. Na szczęście nie zgodzili się z moją sugestią, aby na dole położyć drut kolczasty. Od tej pory dziki już nie weszły na naszą działkę i nareszcie mamy spokój.
Nasz płot jest zielony i wykonany bardzo solidnie. Po prawej stronie jest nasza działka, po lewej- sąsiadów.
Ma solidną podmurówkę i mocne słupki, żaden, nawet największy dzik nie powinien go sforsować.
Na tym zdjęciu nasza działka jest po lewej stronie, a czarny kotuś, który jeszcze wtedy nie zaginął, towarzyszy mężowi w robocie.
Tradycyjnie, jak co roku, działka została przygotowana do zimy. Warzywnik jest przekopany i już wzeszła na nim ozimina, która wiosną zostanie zakopana.
Mąż co najmniej dwa- trzy razy w tygodniu wozi kotom karmę, bo jak nie paść tych biednych głodomorów, które natychmiast zbiegają się na taras. Są tak głodne, że nawet nie pozwalają odgarnąć zeschłych liści.
Ten rudasek zastąpił Czarnuszka i z uwielbieniem wpatruje się w męża.
Jego matka zawsze odprowadza mojego męża do samochodu i nawet miauczy na pożegnanie.
Ciekawa jestem, o czym będą rozmawiać te kotki w noc wigilijną.
Cutie!
OdpowiedzUsuńSandi, to prawda, że jest piękny.
UsuńŚliczne koteczki, dobrze że mogą na Was liczyć !!
OdpowiedzUsuńAniu, Tobie i Twoim najbliższym życzę pięknych, radosnych Świąt !!
Pozdrawiam :)
Elu, mąż już dzisiaj zawiózł kotom karmę. Cztery koty już czekały przed bramą, potem dołączyły jeszcze trzy. Razem zjadły 1,4 kg karmy z puszki.
UsuńBardzo dziękuję za życzenia i je odwzajemniam.
Wesołych i pogodnych świąt Wam życzę :-)
OdpowiedzUsuńŚliczne te Wasze koteczki...
Mają szczęście ,że trafiły pod Waszą opiekę.
Kochają Twojego męża, bo mężczyźni chyba są spokojniejsi w kontakcie z kotami,
a koty lubią spokój.
Mój Julek tez woli swojego Pana,
zakochany w nim niemożliwe :-)
Krystyno, mąż niczego od kotów nie wymaga, a one wiedza, że zawsze mogą na niego liczyć. Dziś też już zostały nakarmione.
UsuńŻyczę Ci radosnych świąt.
U nas resztki śniegu roztopiły się z dnia na dzień, tak że zieleń trawników cieszy oczy, oraz choinki tu i ówdzie posiane przed laty. Ulice kolorowe od bożonarodzeniowych ozdób. Nie widzę szarości, mimo że słoneczko niełaskawe.
OdpowiedzUsuńCzarnuszek z pewnością znalazł kochający dom. :-D
U nas godzinę temu nieco poprószyło. Na moim osiedlu nie widać żadnych ozdób, chyba że w oknach domów migocą światełka.
UsuńTeż liczę na to, że Czarnuszek ma się dobrze i tam, gdzie jest, go kochają.
Mam nadzieję, że Czarnuszek ma kochający dom, w którym jest rozpieszczany do granic możliwości. Tej wersji się trzymam i innej nie biorę pod uwagę.
OdpowiedzUsuńA ten rudasek ma niezwykłe oczy!
Cudownych Świąt Anno! Rodzinnych, magicznych i pysznych!
Amasjo, też się łudzę, że Czarnuszek trafił do kochającej rodziny.
UsuńDziękuję za pyszne święta. Wigilia u syna była przepyszna.
Serdeczności.
Jesteście wspaniali, naprawdę.
OdpowiedzUsuńKoty są Wam wdzięczne, dlatego
odprowadza męża do samochodu ta
śliczna kocica.
A Czarnuszek jest gdzieś na pewno
i mam nadzieję, że jest mu teraz ciepło
i dobrze. :)))
Serdeczności!
JoAnno, koty to wdzięczne stworzonka, niby nieufne, ale potrafią okazać wdzięczność. Znają dźwięk silnika naszego samochodu i natychmiast biegną do bramy, a potem pędzą albo przed mężem, albo za nim, co dziwi niektórych sąsiadów.
UsuńCzarnuszek MUSI być u jakiejś kochającej go rodziny.
Serdeczności.
Urocze koteczki, dobrze że tak dbacie o mniejszych braci.:)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Czarnuszkowi w nowym miejscu jest dobrze.
Radosnego świętowania Aniu i pomyślności w nowym roku.:)
Lenko, jak można nie dbać o te biedactwa?
UsuńWszystkiego najlepszego w nowym roku.
Słodkie kociaki. Dziękuję za życzenia i również życzę wesołych i zdrowych świąt. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńZbyszku, gdyby nie kocięta, to nie miałabym o czym pisać na tym blogu.
UsuńWszystkiego najlepszego.
To ogrodzenie faktycznie wygląda na solidne, więc mam nadzieję że będziecie mieli już spokój od dzików...
OdpowiedzUsuńA Koty cudne...może gadały o tym, co dobrego ostatnio zjadły?;)
pozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy:)
Agnieszko, przez wstrętne dziki wydaliśmy trochę pieniędzy, a na dodatek nie możemy już przechodzić na naszą działkę przez działkę sąsiadów.
UsuńJutro mąż znowu pojedzie nakarmić te głodomory, bo przecież nikt inny tego nie zrobi, choć ludzie przyjeżdżają na działki.
Serdecznie pozdrawiam.
To wielkie szczęście, że te kociaki mają Was. Godne podziwu jest, że Twój Mąż dokarmia je systematycznie. Wierzę, że Czarnuszek znalazł dobry dom.
OdpowiedzUsuńWszystkiego najlepszego w Nowym Roku 2019, życzę dużo zdrowia Tobie i Twojemu Mężowi:)
Cieszę się, że pomagacie tym kociakom ^^ Naprawdę cenię sobie takich ludzi, którzy patrzą również na zwierzaki. Kociaki są bardzo urocze ^^ Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńwy-stardoll.blogspot.com
Wszystkiego najlepszego w Nowym Roku, Anno!
OdpowiedzUsuńMam też nadzieję, że Czarnuszkowi nic się nie stało. Sprawiał wrażenie fantastycznego kociaka, miłego, ciekawskiego i sympatycznego. Sama bym go przygarnęła.
OdpowiedzUsuńA propos dzików ... U mnie trawniki zryte jak u was po dzikach, z tym że u mnie dzików nie było! Po prostu mój pies tak ryje. Już nie mam na niego siły. No jest słodziak, ale go nosi, bo to szczeniak jeszcze.
U mnie
Klik dobry:)
OdpowiedzUsuńJak dobrze, że powstało tak solidne ogrodzenie. Pamiętam zniszczenia, jakie czyniły dziki na działce. Aż się serce kroiło.
Koty, jak zwykle, bardzo fotogeniczne.
Pozdrawiam serdecznie.
szkoda, że kotek się zagubił, może się jeszcze odnajdzie...
OdpowiedzUsuńDodrze, że jest solidne ogrodzenie i dziki nie powinny już robić szkód. Myślę, że kotki w noc wigilijną rozmawiały o Waszej dobroci dla nich. Myślę, że Twoja Córka i ja robiłyśmy zdjęcia temu samemu bernardynowi. On był do fotografowania, a właściciel jego pobierał opłatę za to. Bez dzieci, przyjaciół i Pepy trudno by mi było teraz żyć, dobrze, że są i mnie nie zapominają. Pepa ryb nie lubi :)
OdpowiedzUsuńAniu, dziękuję za życzenia, Tobie i Twoim najbliższym również życzę aby ten Nowy Rok był zdrowy i szczęśliwy!!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
urocze kicie ❤
OdpowiedzUsuńOgrodzenie solidne jest, szkodniki nie wejdą.
OdpowiedzUsuńKiciusie są śliczne :)
Wszystkiego dobrego w Nowym Roku. Szkoda że kotek zaginął. Może wróci :)
OdpowiedzUsuńMiło, że zajmujecie się kocikami. Nic dziwnego, że odpłacają się przywiązaniem. Nie zdziwiłabym się, gdyby w sezonie letnim pogoniły niejeden raz szkodniki z Waszej działkowej uprawy. :) Ogrodzenie wygląda solidnie i również sądzę, że dziki mogą się zniechęcić do jego forsowania. Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuń