niedziela, 3 grudnia 2017

Ciężki los kotów w zimie

   Niejednokrotnie pisałam, że nasze działkowe koty- przybłędy nie głodują w zimie. Nie wiem, którzy działkowicze je dokarmiają i czym, bo rzadko zaglądam na nieznajome działki. Wydaje mi się, że wszyscy mają serce i nie pozwolą kotom głodować. U nas koty na ogół jedzą przy tarasie altanki i gdy tylko usłyszą nasz samochód, zaraz się tam zbiegają.
   Ilekroć jestem w pewnym sklepie mięsnym,  zawsze kupuję kilogram ścinków z wędlin. Czasami czuję się głupio, bo niektórzy chcieliby te ścinki wykorzystać do bigosu, a ja ich podkupuję. Wiem, że koty nie powinny jeść przetworzonego mięsa, ale nasze są już do tego przyzwyczajone. Kiedyś kupiliśmy im sporo suchej karmy, ale nawet nie chciały jej tknąć. Na szczęście pies sąsiadów nie jest wybredny i zjadł wszystko.


To jest właśnie Maks vel Bambuła, bo tak nazywa go jego pan.  To słodki psiak, który potrafi nawet ściągnąć kiełbasę z grilla. Mimo że jego właściciele nie żałują mu jedzenia, to zawsze przybiega na naszą działkę i błagalnie patrzy nam w oczy, aby go nakarmić. Nigdy nie zrobił krzywdy żadnemu kotu, bo te przed nim uciekają na drzewo, natomiast kocice, które mają młode, tak na niego syczą, że biedak kuli ogon pod siebie i zostawia je w spokoju.

   Jednak wracając do głodnych kotów, to pokażę zdjęcia zrobione pod koniec listopada i na początku grudnia. Jest na nich różna ilość kotów, bo niektóre boją się podejść do misek z jedzeniem i pokornie czekają z boku, aż te bardziej śmiałe im coś zostawią.


Tu właśnie odchodzący kot patrzy w kierunku tego, który  ukrywa się za iglakami.



   Kiedyś koty nie dały wejść mężowi na działkę, tylko czekały za bramą. Proszę zwrócić uwagę na najmniejszego biało-szaro-rudego kociaka, który po raz pierwszy się pojawił przy misce. Do tej pory gdzieś się ukrywał razem ze swoim bratem, ale chyba wreszcie ośmielił się i przybiegł za matką. Jego brat (a może siostra) do tej pory się nie pokazał. Może gdy głód bardzo mu dokuczy, odważy się wyjść z ukrycia.


                 Tu odszedł kolejny kot, ale maluszek dalej tkwi przy misce. 

W następnym dniu koty dostały kolejną porcję jedzenia, ale nie można było zrobić zdjęć, bo była straszliwa mgła. 

   I na zakończenie coś, co mnie niesamowicie zdziwiło: kwitnący zimowit. Pierwszy raz widzę, aby zimowit kwitł o tej porze roku. Wprawdzie zimowit, jak sama nazwa wskazuje, wita zimę, ale przecież nie pod koniec listopada, tylko dużo wcześniej.


                       Czyżby ten kwiat coś nam chciał powiedzieć na temat zimy?

42 komentarze:

  1. Biedne są koteczki zimą.
    A te o których piszesz to mają dużo szczęścia - bo Was mają.
    :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Stokrotko, ilekroć w zimie nie ma śniegu, to bardzo się cieszę ze względu na koty.
      Te na zdjęciach przynajmniej nie są głodne.
      Serdecznie pozdrawiam.

      Usuń
  2. Zima to trudny czas dla bezdomnych zwierzaczków.
    Zimowity to bardzo późne kwiatki i zimy się nie boją. Czasem widać je spod śniegu.
    Pozdrawiam cieplutko :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jolu, nigdy w grudniu nie widziałam zimowitów, a tym bardziej pod śniegiem. Wiem, że zimowity kwitną od sierpnia do września, no, ewentualnie do października.
      Serdeczności.

      Usuń
  3. Dobre serca ludzkie nie pozwolą kociakom głodować. Najgorsze jest to, że ich rozmnażanie nie może być kontrolowane. Kocia grupka może się powiększać... Mam nadzieję, że zima nie będzie długa i mroźna i jakoś kotki przezimują. Te zimowity zakwitły w podziękowaniu za karmienie działkowych zwierzaczków.
    Pozdrawiam cieplutko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pawanno, od kiedy mamy działkę, przewinęły się przez nią setki kotów. Przede wszystkim są one nieufne wobec ludzi i często nie pozwalają do siebie podejść, więc nie można ich złapać i zawieźć do weterynarza. Maluchy szarpią się i drapią, córka często miała bardzo podrapane ręce.
      Poza tym nie starczyłoby mojej emerytury, gdybym chciała zawozić wszystkie koty do kastracji. Jakoś w moim mieście nie ma weterynarza Judyma.
      Jedne koty przybywają, inne znikają w nieznanych okolicznościach.
      Serdecznie pozdrawiam.

      Usuń
  4. Anno,
    mnie również zaskoczył zimowit. Taka perełka kwitnąca bardzo późną jesienią. Wasze wspaniałe serca nie pozwolą aby umarły z głodu.
    Hmm, jest tylko problem, że kociaki z każdym rokiem będą się rozmnażać. Czy wtedy wystarczy Wam pieniędzy na dokarmianie? Kolejna sprawa to zawieje, zamiecie i nie daj Boże choroba Męża? i kto wtedy nakarmi kociaki?
    Serdecznie pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Łucjo, oczywiście, że koty się rozmnażają i to już od ponad 25 lat. Jakoś zawsze starcza nam pieniędzy na ich dożywianie. Bywały zimy, kiedy przybiegało do karmienia ponad 10 kotów. Jeśli w sklepie mięsnym nie ma ścinków wędlin, to wtedy kupujemy różne podroby, a w ostateczności parówki.
      Czasami gdy droga na działkę jest nieprzejezdna, to wtedy mąż idzie przez las, aby nakarmić koty. Na kilku działkach oczyszcza śnieg, aby koty mogły spokojnie przybiec na naszą działkę.
      Może to jest nie do uwierzenia, ale tak jesteśmy przywiązani do kotów, że nie pozwolimy im umrzeć z głodu.
      Koty długo potrafią przeżyć bez jedzenia. Kiedyś jeden z sąsiadów niechcący zamknął kota w altanie i gdy przyszedł po tygodniu, kot jak szalony wypadł z wnętrza- cały i zdrowy.
      Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
  5. Mam nadzieję, że zimy nie będzie...
    Koty na zdjeciach wyglądają bardzo dobrze, ale masz rację te śmiałe niedopuszczają tych innych do miski,nawet u siebie to obseruję w domowym stadzie, że niektóre jedzą, jedzą i nie dzielą równo...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Krystyno, też się łudzę, że nie będzie groźnej zimy. Koty mają swoje miejsca na działce, gdzie się chowają- przeważnie na strychach altanek.
      Każdy kot chce się najeść do syta, nawet gdy już prawie pęka z przejedzenia. Jednak gdy głód jest bardzo silny, to te nieśmiałe, potrafią podejść do miski i skubnąć chociaż te kawałki, które leżą na ziemi.
      Pozdrawiam.

      Usuń
  6. Na szczęście ludzie nie zapominają o zwierzętach żyjących na swobodzie. Mieszkam obok działek i kotów zawsze było sporo. Są bezpańskie, ale nie bezdomne. W zacisznym miejscu między działkami a garażami od lat istnieje koci azyl - bardzo porządny, ogrodzony domek dla naszych osiedlowych kotów. Opiekują się nimi pani Ania i jej mąż, a sąsiedzi pomagają w miarę możliwości.

    Na wsi miałam podwórkową kotkę, która jadała na ganku i zawsze towarzyszyły jej wszystkie sąsiedzkie koty. Kiedy spadł śnieg, po śladach widziałam skąd przychodzą. To były straszne obżartuchy, bo cały dzień wędrowały od domu do domu, od michy do michy.
    Pozdrawiam:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masko, nasze koty mieszkają na strychach altanek, gdzie śpią zagrzebane w siano.
      Serdecznie pozdrawiam panią Anię i jej męża oraz wszystkich ludzi dobrej woli, którzy mają serce dla zwierząt.
      Koty naprawdę potrafią zjeść bardzo dużo, bo chyba się boją, że nazajutrz nikt ich nie nakarmi.
      Pozdrawiam.

      Usuń
  7. Dobrze, że kotki mają Was i nie głodują, a szczególnie zimą. Jestem po zabiegu, ale był w piątek, bo w czwartek nie było dla mnie pasującej endoprotezy. Nie będę Cię pocieszać, że to nic strasznego, ale ja już bym tego nie chciała ponownie przeżywać, to wiem. W domu bólu coraz mniej, bo sporo ćwiczę i mam nadzieję, że będę jako tako sprawna. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gigo, ilekroć patrzyłam na Twojego bloga, to myślałam, jak przeżyłaś tę operację i jak się po niej czujesz.
      Trzymam kciuki, abyś był sprawna jak kiedyś.
      Serdecznie pozdrawiam.

      Usuń
  8. Najgorsze wspomnienie to operacja i pierwsze dwa dni po niej. Trzeciego dnia wstałam i uczono mnie chodzić o kulach. Nawet mi szło, ale był ciągły strach, żeby nie zrobić coś nie tak, nie "popsuć " endoprotezy. Teraz w domu sporo ćwiczę i bólu prawie przy chodzeniu nie ma. Chodzę nawet o jednej kuli. Było źle, ale jest coraz lepiej :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gigo, oby było jak najlepiej i abyś jak najszybciej chodziła o własnych siłach. Mnie straszliwie dokucza zmienna pogoda, bo moje stawy i kolana są jak barometry. Niestety, w moim przypadku jest to dziedziczne po mamie i aż nie chcę myśleć, co będzie za kilka lat.
      Dużo zdrowia !!!

      Usuń
  9. Dobrze, że zimy teraz marne. Ale stadko śmiałe. Chyba te "łaciate" są najpiękniejsze. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zbyszku, też się cieszę, że ostatnio zimy są mało śnieżne i dość pogodne.
      Wszystkie koty, jakie u nas bywają, to zwykłe dachowce, ale te łaciate są inne niż te szare.
      Podobają mi się rudzielce, ale teraz już rzadko bywają.
      Pozdrawiam.

      Usuń
  10. Jak już pisałam nie raz, te wasze koty wyglądaj lepiej niż takie, co mają dom. Są dobrze odżywione i mają piękne, zdrowe futerka.

    Mój kolega ma jakiś kwiatek (biały), który zakwita zawsze w grudniu, ale ma go pod jakimś krzaczkiem, bo inaczej w mroźniejsze dni by sobie nie poradził i nie zakwitł. Zapomniałam jak on się nazywa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dandi, to prawda, że "nasze" koty są wypasione.
      Ten biały kwiat to chyba ciemiernik. Kiedyś też go posadziliśmy, ale nam zanikł, a szkoda, bo był bardzo ładny.

      Usuń
  11. Anomalia w przyrodzie. U nas na rabatach kwiaty, a obok świąteczne choinki. Koty wyglądają dobrze, tłuściutkie jakieś. Dogadzacie im bardzo, mięsko na talerzykach, ho ho. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Loteczko, ostatnio mąż zawiózł kociakom serduszka i podgotowane kawałki ze schabu, ale nie zrobił zdjęć.
      U nas wczoraj zasypało całe miasto, ale o północy śnieg zaczął topnieć, a rano już go prawie nie było. Koty chyba nawet nie zobaczyły tego śniegu, bo spały pochowane po strychach altanek.
      Gorąco pozdrawiam.

      Usuń
  12. Aniu, macie takie dobre serca dla tej słodkiej gromadki ! Mimo że kotki są dzikie to napewno Was kochają za opiekę i smaczne jedzonko!
    Pozdrawiam serdecznie :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Elu, przecież nie możemy pozwolić na to, aby koty głodowały. Nawet wstyd wejść na działkę bez jedzenia, bo jak wtedy kotom spojrzeć w ich ślepka?
      Serdecznie pozdrawiam.

      Usuń
  13. Kochana jesteś! Kociaki na pewno są strasznie wdzięczne! <3 Kocia rodzina to piękna rodzinka <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeden z kotów na pewno jest wdzięczny, a na dodatek zakochany w moim mężu, bo wpatruje się w niego jak w tęczę.
      Pozdrawiam.

      Usuń
  14. Klik dobry:)
    A ja już dziś życzę Autorce i Gościom tego bloga zdrowych i wesołych Świąt.
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. alEllu, bardzo dziękuję i odwzajemniam życzenia.

      Usuń
  15. Dziękuję za komentarz na moim blogu. Choć wolę psy od kotów, to bardzo się cieszę, że są ich pasjonaci tacy jak Ty. Serdecznie pozdrawiam, a z okazji zbliżających się Świąt życzę, by były one spokojne i dostatnie dla Waszej Rodzinny i kocich podopiecznych.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Iwono, też lubię psy, chociaż się ich boję, Bambuła jest wyjątkiem.
      Dziękuję za życzenia.

      Usuń
  16. ANNO
    PODCZYTUJĘ TWOJEGO BLOGA NA ONECIE. JEST ŚWIETNY.
    UWIELBIAM TWOJE SPOJRZENIE NA ŚWIAT I KRAJOWA POLITYKĘ.

    U ZAPRZYJAŹNIONEJ BLOGERKI TEŻ ANNY, MOŻNA ZAPOZNAĆ SIĘ Z INSTRUKCJĄ PRZENIESIENIA BLOGA NA WORDPRESS.
    MOŻE POMYŚLISZ O PRZENIESIENIU BLOGA WŁAŚNIE TAM. MASZ WIELU FANÓW, SZKODA TAK FANTASTYCZNEGO BLOGA.

    PONIŻEJ ADRES:

    https://szpakowedrzewo.blogspot.com/2017/12/upssss.html?showComment=1513521140999#c5280783354461496984


    SERDECZNIE POZDRAWIAM:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Łucjo, dziękuję za radę, ale się nie przeniosę, bo już założyłam nowe "Życie Anny" na Bloggerze.
      WordPress nie podobał mi się od samego początku.
      Serdecznie pozdrawiam.

      Usuń
  17. A czemu mnie jeszcze tutaj nie było?! Piesek śliczny i fajnacko się nazywa - Bambuła hihihi...

    Z okazji nadchodzących Świąt Bożego Narodzenia, przyszłam złożyć Ci życzenia. Na te świąteczne dni i po, przez cały następny rok, życzę Tobie i najbliższym dużo zdrowia, szczęścia i pomyślności.

    Buźka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. JaGuś, w przedświątecznym zgiełku łatwo coś przeoczyć. Na dodatek byłaś zajęta moim drugim blogiem, za Ci serdecznie dziękuję.
      Gorąco dziękuję za życzenia.
      Uściski.

      Usuń
  18. Droga Anno!
    Niech pokój, nadzieja i miłość będą dla Ciebie i Twojej Rodziny w te święta prezentem.
    Wesołych świąt!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Łucjo, dziękuję za piękne życzenia, które z radością odwzajemniam.
      Wesołych świąt.

      Usuń
  19. Aniu, z okazji nadchodzących Świąt życzę wszelkiej pomyślności, zdrowych i radosnych Świąt !
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję, Elu.
      Również życzę Ci wszystkiego, co najlepsze w życiu.
      Serdeczności.

      Usuń
  20. Aniu spokojnych Świąt życzę. Pomyślności, zdrowia i uśmiechu kazdego dnia.
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pawanno, bardzo dziękuję.
      Mam nadzieję, że święta przeżyjesz w spokoju w rodzinnym gronie.
      Gorąco pozdrawiam.

      Usuń
  21. W momencie gdy mamy kociaka to faktycznie bardzo ważne jest to, aby go dobrze wychować. Mi spodobał się wpis o kotach w https://warszawa24.ovh/koty-rasy-sfinks-urocza-osobowosc-w-bezwlosym-ciele/ i moim zdaniem jest tak, że z pewnością każdy z nas również tak uważa.

    OdpowiedzUsuń
  22. Moim zdaniem kociaki są bardzo fajnymi pupilami i z pewnością warto jest je mieć u siebie w domu. Jak również napisano o nich w https://www.on-the-top.net/pl/rodzina/kot-perski-wszystko-co-powinienes-wiedziec-o-tej-kociej-rasie.html i ja jestem zdania,że takie koty są po prostu świetne. W takiej sytuacji ja również myślę o tym aby adoptować jeszcze kolejnego kociaka do siebie do domu.

    OdpowiedzUsuń