Nic nie wiem na temat tych uroczych zawilców, dopiero muszę o nich poczytać. Chciałabym, aby w przyszłym roku też znajdowały się w tym samym miejscu, ale jeśli nie przezimują, na pewno kupię nowe.
Trzmiel, nie bacząc na to, że ma za sobą aparat fotograficzny, opija się nektarem ostróżki. Ciekawa jestem, ile kwiatów musi odwiedzić, aby wypełnić dzienną normę.
Na pewno nie opije się nektarem rozwaru, bo ten ma szczelnie zamknięte kwiatki, choć jeden z nich już niedługo pęknie i wtedy zaprosi trzmiela do swego wnętrza.
Ta rudbekia przypomina mi kwiaty słonecznika.
Ta zaś nosi przydomek: błyskotliwa.
Ubiegłoroczna pelargonia przetrwała zimę na parapecie okna pokoju i teraz znów zdobi działkę, zaś jej potomstwo kwitnie w doniczkach w mieszkaniu.
Wiem, że ciężko przechowuje się w zimie te irysy, ale jeśli nam się to nie uda, to znowu wiosną kupimy cebulki, bo są piękne.
Uwielbiam kolory lata. Są cudne!
OdpowiedzUsuńBardzo podoba mi się błękitna ostróżka - jest wyjątkowa.Rudbekia rzeczywiście udaje słonecznik, choć jest mniejsza i skromniejsza od niego.
Uwielbiam spacery po Twojej działce.
Pozdrawiam bardzo cieplutko:)))
Jolu, musimy zapamiętać te kolory, bo za kilka miesięcy bardzo będzie nam ich brakować.
UsuńCieplutko pozdrawiam.
Przepiękne zdjęcia Aniu, jak zwykle zresztą. Z przyjemnością odświeżam sobie obrazki z dawnych lat. Rzadko wchodzę na blogi, bo rzadko włączam komputer. Jutro przyjedzie córka i zajmie się Leną, wtedy częściej będę tu zaglądać. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńLotuś, teraz jako kochająca babcią musisz zajmować się ukochaną wnuczką.
UsuńKocham wszystkie kwiaty i z przyjemnością im się przyglądam.
Uściski.
Kwiaty przecudne, a to zdjęcie z trzmielem po prostu super.
OdpowiedzUsuńWyobraź sobie, że byłam na Śnieżce i wzięłam ze sobą aparat bez karty pamięci... Jakbyś to nazwała? ;(
Przesyłam serdeczności, j.
JoAnno, pierwszy raz wchodziłam na Śnieżkę w szóstej klasie szkoły podstawowej, drugi raz w liceum wjeżdżałam wyciągiem, a potem już bywałam tylko pod Śnieżką w Świątyni Wang.
UsuńGdy mój syn chyba trzy lata temu wchodził na Śnieżkę ze swą córką, to na samym szczycie rozładował im się aparat, dlatego pojechali na drugi rok, aby zrobić brakujące zdjęcia.
Brak karty pamięci wg mnie równa się brakowi pamięci;)
Uściski.
Dlatego pojadę raz jeszcze i będę pamiętać o karcie. ;-))
UsuńSpokojnych snów, Aniu! ;-)
Czyli zrobisz, JoAnno tak jak mój syn. Na szczęście nie masz daleko, czego nie można powiedzieć o moim synu.
UsuńŻyczę miłego chłodu.
Przepiękne. Ja zaś pojechałam na wycieczkę z rozładowującą się baterią. Efekt tylko 40 zdjęć. Serdecznie pozdraw3iam.
OdpowiedzUsuńMoniu, to jest złośliwość przedmiotów martwych lub po prostu zwykłe gapiostwo.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
Zachwycam się twoimi anemonami. Mają piękny kolor.
OdpowiedzUsuńU mnie rozwary już kwitną pełną parą. Myślę, że Twoje lada dzień będą prawdziwą ozdobą.
Podobnie jak Ty, podziwiam każdy rozkwitający kwiat.
Twoje są prześliczne.
Pozdrawiam:)
Łucjo, nawet nie wiedziałam, jakie będą kolory moich zawilców, bo gdy sadzi się cebulki, to nigdy tego nie wiadomo. Mój jedyny niebieski rozwar też już zakwitł, na dodatek ma jeszcze mnóstwo bąbelków.
OdpowiedzUsuńTak, to prawda, cieszy mnie każdy kwiat, dlatego wiosną kupiłam wiele cebulek, aby kwiatuszki kwitły też przez lato.
Serdecznie pozdrawiam.
Tak, te czarne łabędzie są naprawdę oryginalne.
OdpowiedzUsuńWierszyk ułożyłam sama. Te trzy zdjęcia ułożyły się same w trakcie robienia i wykorzystałam ten fakt.
Pozdrawiam cieplutko:)))
Jolu, mogłabyś wydawać bajeczki dla dzieci:)
UsuńSerdecznie pozdrawiam w kolejny upalny dzień.
Aniu, wróciłam popatrzeć na Twoją pelargonię królewską.
OdpowiedzUsuńMa przepiękny kolor.
Pozdrawiam:)
Zaraz zobaczę czy jest kod.
Super. Wszystko działa cudownie.
UsuńPozdrawiam:)
Z tej pelargonii pobraliśmy szczepki i teraz takie same kwiatki mamy w domu. Są wspaniałe.
UsuńUściski.
Łucjo, odetchnęłam z ulgą, że udało mi się zlikwidować kod, bo trudno było go znaleźć w ustawieniach bloga.
UsuńCałe szczęście, że mi o tym napisałaś:)
Pozdrawiam.