Droga z górki, jak widać, nikt jeszcze nią nie szedł, choć jechał jakiś samochód.
Ta sama droga, tylko nieco dalej.
Tak wygląda nasza działka zasypana śniegiem , jedynie iglaki dodają jej innego koloru niż biały.
Kot usłyszał, że pojawiło się jedzenie, ale skrada się dość nieufnie.
Pojawił się jeszcze jeden i wchodzi na taras, gdzie czeka miseczka z wątróbką.
Mąż wsypał też ziarenka do karmnika zrobionego z butelki i powiesił skórki od słoninki, bo przecież ptaszki też są głodne. Żaden ptak się nie pojawił, więc nie było na co czekać, trzeba wracać do domu.
Droga powrotna, tym razem pod górkę.
Jeśli komuś podoba się taki widok, niech pomyśli o zziębniętych i głodnych kotach oraz ptakach, które bez pomocy człowieka mogą zginąć.
Chyba pod koniec lat siedemdziesiątych moja klasa brała udział w akcji: "Pomóż zwierzętom przetrwać zimę". Wybierałam się wtedy z uczniami do pobliskiego lasu, gdzie zostawialiśmy karmę dla różnego rodzaju zwierzyny. Dzieci często brały z sobą sanki i zjeżdżały potem z takich właśnie górek.
Smutno mi było, gdy po wielu latach w nazwie tej akcji zamiast słowa: zwierzęta pojawiło się słowo: dzieci.