piątek, 24 lipca 2015

Koegzystencja rusałek z trzmielami

W ostatnim poście narzekałam, że na liatrze siedzą tylko trzmiele, a motyle nie raczą przyfrunąć. Na szczęście byłam w błędzie, bo następnego upalnego dnia pojawiło się pięć rusałek pawików. Jakby tego było mało, zjawiły się też trzmiele, którym nie przeszkadzała obecność motyli.


Mam 17 zdjęć, stąd problem, które umieścić, aby nie zanudzić tych, którzy będą oglądać.






Tu owady wzajemnie sobie nie przeszkadzają.


Jak się okazuje, ludzie nie zawsze mogą się z sobą pogodzić, a owady tak.

Teraz przypomnę, że w poprzednim poście pytałam, jak nazywa się biało- różowy kwiat, niestety nie znalazłam w necie tego kwiatu. Trudno, będę dalej żyć w nieświadomości.


To "białe coś" pięknie się rozwija i wprawia mnie w zachwyt.

Drugi kwiat, który jeszcze się nie rozwinął, to po prostu dobrze mi znana tygrysówka pawia, którą już zachwycałam się dwa lata temu. Po prostu nigdy nie zdążyłam zobaczyć jej w pąku, bo szybko się rozwija i jeszcze szybciej kończy swój żywot. 


Do głowy by mi nie przyszło, że jej stulone płatki będą tak dziwnie wyglądać.


Muszę jeszcze pochwalić się naszą największą hortensją, która cały czas kwitnie. Oby jak najdłużej!


A to tatarak na tle winogron, które może w tym roku zdążą zaowocować.

Następny post muszę poświęcić rozwarowi, który ślicznie kwitnie i pokornie czeka na swoją kolejkę.

wtorek, 21 lipca 2015

A na działce znów różowo

   Każdy, kto lubi kolor różowy, będzie zachwycony widokiem kwiatów w tym kolorze. Według mnie, róż pasuje kwiatom i młodym kobietom.



 Cały czas kwitną jeszcze hortensje,  dołączyły do nich liatry i ślazówka.



Na tej liatrze przysiadł trzmiel, choć w ubiegłym roku okupowały go piękne rusałki.



Cieszę się, że na okrągłej rabatce zakwitła już ślazówka. Za kilka dni będzie jej pełno.



Nareszcie zakwitły różowe lilie, które posadziliśmy na wiosnę i dość długo na nie czekaliśmy. Nie przepadam za ich zapachem, ale same kwiaty uwielbiam.



Te lilie dedykuję znajomej z Poznania, która kiedyś twierdziła, że nie ma lilii w kolorze różowym.




Różowa jest także malwa rosnąca pod płotem.


Muszę poszukać nazwy tego kwiatu, którego cebulki kupiłam w jednym z marketów, ale że to mąż je sadził, więc nie zostawił opakowania.


Na razie podpisałam je "białe coś", ale gdy się dowiem, natychmiast zmienię nazwę. Kwiaty nie są w całości różowe, ale mogę je dołączyć do kategorii: różowe.


To mało wyraźne maleństwo zaplątało się wśród większych kwiatów.


I na zakończenie różowej epopei prześliczne zawilce japońskie, które wciąż oszałamiają swym kolorem i obfitością.

Muszę się jeszcze pochwalić naszymi zbiorami, bo mąż codziennie zrywa czerwoną porzeczkę, która już jest przerabiana na wino. Dodatkowo mamy pociechę z borówki amerykańskiej. Sama już zjadłam cztery takie talerzyki wypełnione po brzegi tymi wspaniałymi owocami.


Teraz czekam na maliny, które też niedługo wydadzą owoce, bo są to maliny dojrzewające w lecie.
I na koniec pytanie, co to za kwiat, który na razie ma stulone płatki. Może dziś się rozwinie. Oczywiście też mąż posadził jego cebulki.


Podpisałam go: "co to jest?"

środa, 15 lipca 2015

Polowanie na trzmiela

   Wszyscy chyba dostrzegli, że w Polsce jest mało pszczół, ale nie brakuje trzmieli. Nawet bardzo często do mojego pokoju wlatuje przez otwarte drzwi balkonowe jakiś trzmiel, choć kiedyś wlatywały pszczółki. Oczywiście, nigdy nie zabijam ani pszczoły, ani trzmiela, tylko przy pomocy gazety perswaduję im, aby się wyniosły na zewnątrz. Przedwczoraj mąż na działce uparł się, aby sfotografować trzmiela, który zbierał resztki pyłku z lobelii. Trzmiel w ogóle nie zwracał na to uwagi i penetrował wszystkie kwiatuszki po kolei.



Jak widać, owady nie przebierają w kwiatach i każdy jest dobry, aby tylko miał pyłek. Nawet taki drobiażdżek jak lobelia.

   Ostatnie deszcze dały w kość naszej działce, na której znów trawa wyrosła po sam pas, a zielsko się rozpleniło. Pozostaje tylko na nowo kosić i wyrywać chwasty. W sobotę obcinałam wszystko, co już przekwitło i mam nadzieję, że dzięki tym zabiegom niektóre rośliny zakwitną na nowo.

   Może zacznę od wiciokrzewu, bo już czeka na swoją kolejkę chyba dwa tygodnie. Muszę się pochwalić, że sama go kupiłam, gdy mąż był w sanatorium.



   Prezentowany już wcześniej zawilec japoński, ma bardzo dużo kwiatów.


   Z nowości mogę przedstawić kąkol wysmukły, który w całości nie wygląda zbyt okazale, ale pojedyncze kwiaty są piękne.



   Gdy kupowałam nasiona kąkola, nie sądziłam, że będzie taki wysoki, a jego kwiatki będą takie rzadkie i małe. Trudno, pomyliłam się, niech sobie rośnie zdrowo;)

  Do kompletu hortensji różowych dołączyła hortensja z białymi kiściami kwiatów. Dodam, że najwyższa hortensja różowa ledwo przeżyła upały, trzeba ją było ratować, bo całkiem się położyła na ziemi. Jednak hydroterapia jej pomogła.



   Niedaleko tej hortensji już trzeci czy czwarty rok rośnie niebieski rozwar, w tej chwili nie ma jeszcze kwiatów, lecz bąbelki, które mają zamiar kwitnąć aż do września..


   Dopiero w sobotę wynalazłam w gąszczu roślin jeszcze jedną odmianę porcelanki, która jest tak malutka, że trudno ją było sfotografować. Zwie się ona Penny Black.


Aby mojej czarnulce nie było smutno, dokładam zrobione przedwczoraj zdjęcie jej białej siostry.


   Dzisiaj już pogoda zaczęła się poprawiać, więc działkę czeka koszenie i pielenie. Nie mam nic przeciw spadkowi temperatury, lecz deszcz mógłby się nieco uspokoić.

czwartek, 9 lipca 2015

Porcelanka się prezentuje

   A oto kolejne kwiaty, które zakwitły w kółeczku zrobionym na trawniku. Oczywiście długo musiałam szukać w internecie, co to za dziwo, ale uparłam się i znalazłam nasz nowy nabytek. Jest to porcelanka plamista spokrewniona z facelią. Niewielka roślinka, bo wyrasta tylko na 15- 25 centymetrów i gdyby nie odgarnąć  wysokich łodyg kwiatów, wśród których została posiana, to można by było ją przeoczyć..



Ma białe płatki z charakterystycznymi fioletowymi plamkami po brzegach.

   W środku tych kółeczek tradycyjnie rosną dalie, ale nie te, które były tu przez ostatnie dwa lata, lecz nowe, bo tamte nie przeżyły zimy w piwnicy. 



   Przy płocie obok róży wysokopiennej od lat rośnie i kwitnie niebieska ostróżka.



   Za płotem pani Toli kwitnie biała tawułka i niebieski chaber. Ten ostatni chyba już przekwitł. 



Pani Tola zawsze nas przeprasza, jeśli jej roślinki wchodzą na naszą działkę, ale przecież to nie szkodzi, przynajmniej jest wesoło. 

   Zapomniałabym o funkii zwanej też hostą, którą przed trzema laty posadziłam pod płotem, ale nie chciała kwitnąć. Myślałam, że jej urok będzie polegał tylko na ciekawych liściach. A tu proszę- w tym roku wreszcie zakwitła na biało!


   Kolor żółty na działce prezentuje wątła rudbekia  i nagietek, który wygląda jak słoneczko.



   Jak to dobrze mieć coś nowego do pokazania, tylko nie wiem, czy starczy nam miejsca na działce, aby co roku coś dosadzać czy dosiewać.

piątek, 3 lipca 2015

Facelia pierwszy raz na naszej działce

   Ostatnio nie bywam na działce, bo jest zbyt gorąco jak na moje serce. Za to mąż jeździ codziennie, aby nakarmić koty i podlać kwiaty w donicach. Oczywiście za każdym razem fotografuje wszystko, co jest nowe na działce. Przedwczoraj obejrzałam pewne zdjęcie i zdziwiłam się, że wśród zieleni widzę jakąś niebieską plamę. Wczoraj kazałam tę plamę sfotografować z bliska i co się okazało:


To śliczne, delikatne kwiatuszki. Przypomniałam sobie, że przecież kupowaliśmy nasiona różnych niebieskich kwiatów. Jako że kiedyś sfotografowałam paczuszki tych nasion, teraz sprawdziłam: to jest facelia dzwonkowata. Prawda, że to prześliczna roślinka, a na dodatek, jak wyczytałam, miododajna, więc możemy się spodziewać mnóstwa pszczółek, a może nawet motyli.



   Nie chcę powielać zdjęć tych kwiatów, które już kiedyś pokazywałam, więc teraz nowe:





   Wiosną kupiliśmy sześciopak petunii, ale zrobiliśmy głupstwo, bo zamiast posadzić je w donicy, wsadziliśmy do gruntu. Niestety, to nie sprzyja petuniom, więc mają jedynie pojedyncze kwiatki, zamiast pięknie się rozrosnąć.



   Zaczęły już kwitnąć goździki kamienne, które pamiętam z dzieciństwa. Mamy je od samego początku działki, bo sadzonki dostałam od sąsiadki, gdy działka była prawie pusta.



   I jak nie kochać róż, skoro potrafią być takie piękne jak ta ślicznotka.

  To już koniec nowości, więc sięgnę do zdjęć, które już prezentowałam, ale teraz kwiaty są  większe, bardziej rozwinięte.




  Błękitny Aniołek w pełnej krasie.


   Nie wiadomo, kiedy jedna z hortensji wyrosła tak wysoko, że niedługo dorówna azalii.



   Kolejna hortensja, która rozrosła się na szerokość.

   I jeszcze jedna nowość: zawilec japoński, prezent od pani Toli. Jest to już trzeci rodzaj zawilców, które rosną na działce i zakwitają w różnych terminach.



   A teraz na zakończenie czerwona porzeczka,  która właśnie zaczęła dojrzewać.


Życzę wszystkim udanego letniego wypoczynku, a sobie mniejszych upałów.