piątek, 21 listopada 2014

Kwiaty na parapetach

   Wiem, że długo mnie tu nie było, ale po prostu dlatego, że mój blog jest blogiem tematycznym i przeważnie traktuje o kwiatach, a skoro na działce są pustki, to nie mam o czym pisać i czego pokazywać. Muszę spokojnie poczekać do wiosny, gdy przyroda obudzi się do życia i pojawią się pierwsze kwiaty.
   Nie przepadam za kwiatami na parapetach; to domena mojego męża, który zastawił wszystkie okna i dba o swoje kwiaty. Kiedyś, gdy jeszcze nie mieliśmy działki, podobało mi się ukwiecone mieszkanie, teraz już nie. Kiedyś pisałam, że mąż lubi eksperymenty z nasionkami i każde wsadza do doniczki, w ten sposób mamy w kilku doniczkach awokado. Było ich więcej, ale dwa powędrowały do rodziny i znajomych.


   To awokado stoi stoi w tzw. małym pokoiku. Zdjęcie zrobione jest już dawno, bo za awokado stoi doniczka z białym, kwitnącym storczykiem, który już dawno przekwitł.

   Te dwie doniczki awokado zdobią parapet w średnim pokoju, między nimi rosną cytryny, a na końcu pelargonia.

      A tak wygląda okno po zasunięciu firanki. Wyraźnie widać, że te wielkie awokado przeszkadzają, ale cóż zrobić, skoro mąż ma takie fanaberie.



  Orchidea z małego pokoiku- oczko w głowie mojego męża. Nie mogę powiedzieć, że kwiaty w mieszkaniu mi się nie podobają, bo byłaby to nieprawda; po prostu przeszkadzają.


   W kuchni na parapecie stoją trzy doniczki z hibiskusem, a obok, prawie niewidoczne korytko z dwiema pelargoniami. Za oknem widać deszczową noc. Firaneczka jest cały czas odsunięta, aby roślinki miały światło, bo akurat kuchnia jest od północy.
   Mamy też balkon, ale jako że mieszkamy przy ulicy, po której bez przerwy jeżdżą samochody, to ze względu na nadmiar spalin żadna roślinka się nie uchowa.
   Muszę przejrzeć zdjęcia z działki i zobaczyć, których kwiatków jeszcze nie zamieszczałam. Mam nadzieję, że nie będę fotografować kopnego śniegu na działce, jaki był dwie zimy temu.