niedziela, 27 kwietnia 2014

Po pierwsze- tulipany

   Wiosnę można podzielić na etapy kwiatowe, teraz nastał etap kwitnienia tulipanów. W piątek zwizytowałam działkę pani Toli, która była prawie z całą rodziną. W tym pięknym dniu grzechem byłoby siedzenie w domu. U pani Toli rozkwitły prześliczne tulipany, których ma mnóstwo. Oto donica pełna różowych postrzępionych cudeniek:


Te też są piękne.


Pani Tola bardzo kocha bratki, ma je nie tylko w tej donicy, ale też w korytkach na parapetach dwu okien altany.


Tak wygląda otwarta szklarnia pani Toli, a przed nią wykopana studnia z niezwykle smaczną wodą. Z tej szklarni już jedliśmy sałatę, którą dostaliśmy od życzliwej sąsiadki.

   Po miłej pogawędce na działce zaprzyjaźnionych sąsiadów przeszliśmy na naszą działkę, trochę mniej zadbaną, bo nie spędzamy na niej tyle czasu, ile pani Tola z panem Andrzejem.
   Nasze tulipany też kwitną i wyglądają niezwykle uroczo, nawet nie wiedziałam, że mamy ich aż tyle gatunków. Oto tylko niektóre z nich.


Czerwony, postrzępiony na brzegach.


Różowy, pełny.

Pstrokaty, pełny.


Tulipany bordowe i czerwony.


Piękny różowy w otoczeniu jeszcze nierozkwitłych orlików.

Dalej kwitną drzewa owocowe, teraz czas na grusze i jabłonie.



Czyż wiosna nie jest najpiękniejszą porą roku?!

sobota, 19 kwietnia 2014

Niezapominajki, czyli kwiaty z bajki

   Niezapominajki zawsze kojarzyły mi się z majem, a tu nagle zakwitły w kwietniu. Wychodzi na to, że niedługo również swymi bielutkimi dzwoneczkami uraczą nas konwalie.

Te niebieskie ślicznotki opanowały wszystkie rabatki i zerkają na nas swymi żółtymi oczkami.

   Szafirki dalej kwitną, lecz kuleczki ich kwiatów już się zaczęły rozwijać i wyglądają jak małe dzbanuszki z nektarem dla najmniejszych owadów.


   Skalniaki też przypomniały sobie, że jest wiosna i pokazały swe delikatne kwiatuszki, bo przecież nie będą gorsze od niezapominajek.



   Mam nadzieję, że jeszcze długo będą kwitnąć tulipany i to nie tylko żółte, ale też takie kolorowe jak ten.


   Gdyby mi ktoś pokazał zdjęcie poniższego różowego tulipana, zastanawiałabym się, czy to czasami nie piwonia lub róża.


Dalej kwitną drzewa owocowe, co dodaje działce baśniowego uroku.


Wiatraczek, prezent od naszych przyjaciół, z radości kręci swymi śmigami, bo podczas zimy nudził się w altance.


I na koniec coś, czego bardzo nie lubimy na trawnikach: mlecze, które tępimy z zaciekłością, choć jest to walka z wiatrakami, bo niektórzy sąsiedzi nie idą w nasze ślady.

***********************************************************

WSZYSTKIM, KTÓRZY BĘDĄ GOŚCIĆ NA MYM BLOGU, ŻYCZĘ RADOSNYCH I RODZINNYCH ŚWIĄT!

niedziela, 13 kwietnia 2014

Kwitnące drzewa, krzewy i kwiaty

   Wiosna w pełni, wszystkie roślinki starają się, jak mogą, aby zachwycić nas swym urokiem. Nie wiem, jak inni, ale ja jestem zachwycona. Na to wszyscy miłośnicy przyrody czekali od dawna. Na razie zakwitło mnóstwo żółtych tulipanów, widocznie ten kolor jest przypisany do wczesnej wiosny.


   Za nimi podążają czerwone tulipany, obok których zakwitły żółte żonkile.


   Wiosną też trafiają się niebieskie kolory, a ich reprezentantem są szafirki, które wyglądają jak małe kuleczki.

   Bladoróżowy kolor przypada delikatnym migdałkom, jabłoni, która zakwitła wyjątkowo wcześnie i uroczym stokrotkom..




   Nie brakuje też czerwieni, bo zakwitł pigwowiec, na razie jest niezbyt okazały, ale to tylko kwestia czau.


   Już od dawna pytam o nazwę tego krzewu, może dziś ktoś mi odpowie.


   A teraz rozwiązanie zagadki z poprzedniego postu. W mini szklarence rośnie sobie róża chińska i mam nadzieję, że po przesadzeniu na działkę doczekamy się się wysokich krzewów i niesamowicie pięknych kwiatów.

sobota, 5 kwietnia 2014

Cud Matki Natury- wszystko kwitnie!

   Matka Natura wyjątkowo nas rozpieszcza. Przed naszym wieżowcem zakwitły na różowo jakieś drzewa ozdobne i od razu poprawia nam się humor, gdy wychodzimy z domu.




Mój wieżowiec jest z lewej strony, ale naszego balkonu nie widać.
   Dziś rano na działce mąż zastał rozkwitłe kwiaty śliwy i czereśni, czego w innych latach nie było. Wypada się tylko cieszyć, że kwiaty nie zmarzną na "zimnych ogrodników", bo już zawiążą się owoce. Mimo nieciekawej pogody mąż musiał zjawić się rano na działce, bo odkręcano wodę i właściciele działek musieli odkręcić krany, aby rury nie popękały pod ciśnieniem.






Czyż nie można się zakochać w tych białych kwiatach?

   Chyba nigdy na początku kwietnia na naszej zimnej działce nie zakwitły tulipany, a dziś- proszę- są!




Wprawdzie jeszcze kwiaty nie są w pełni rozwinięte, ale wystarczy poczekać kilka dni.
Przy drodze na działkę wczoraj sfotografowaliśmy całe płachty zawilców.

A na koniec ciekawostka- malutka szklarenka, w której rosną pewne krzewy, tak- tak, krzewy. Może ktoś zgadnie, jakie.


Nasionka w lutym były posiane w zwykłym korytku, a teraz przesadzone do pojedynczych doniczuszek. Ciekawa jestem, skąd na działce znajdziemy tyle miejsca, aby posadzić 30 krzewów, które powinny pięknie zakwitnąć.

wtorek, 1 kwietnia 2014

Kaczeńce i gołębie

  W moim mieście jest bardzo duży park, przed wojną i niedługo po niej był tam cmentarz, który chyba wadził rajcom miasta i przeniesiono go na obrzeża. Często zaglądam do tego parku, bo naprzeciw niego jest poliklinika, w której bywam. Akurat w poniedziałek pomyślałam, że warto zobaczyć, czy już do parku zawitała wiosna. W długim płocie znaleźliśmy jedno z wielu wejść i już na samym początku dostrzegliśmy na skarpie ogromne płaty kaczeńców. Do fotografii wybraliśmy  najbardziej gęstą kępę i oto ona:


   Na trawniku dostrzegliśmy kępę kolejnych wiosennych kwiatów, a były to niebieskie cebulice, które dobrze pamiętam z czasów mojego dzieciństwa i mile mi się kojarzą.


    Później naszą uwagę przykuły dwie sroki, jedna siedziała wysoko na drzewie, druga dreptała pod nim, ale gdy tylko mąż wycelował w nią aparat, natychmiast pofrunęła do swojej towarzyszki, która, jak się okazało, budowała gniazdo. Siedziały zbyt wysoko, aby je sfotografować. Za to na alejce mogliśmy podziwiać wyjątkowo urodziwego gołębia, którego nie przerażał widok ludzi i nawet nie miał zamiaru od nas odfrunąć. W pewnym momencie nawet zaczął pozować do zdjęć.









   Nie znam się na gołębiach i nawet za nimi nie przepadam, bo brudzą mi balkon, ale ten chyba był rasowy i możliwe, że uciekł z jakiejś hodowli. Najśmieszniejsze jest to, że gołąb (a może gołębica) przywiązał się do mojego męża i zaczął za nim podążać, obawiałam się nawet, że gdy wsiądziemy do samochodu, on pofrunie za nami. Na szczęście wrócił do parku. Może następnym razem sroki dadzą się sfotografować.